Ja bym spojrzał utylitarnie. Jak radzą sobie kraje z buddyjską populacją, jak radzą sobie buddyści poza swoim kręgiem kulturowym, jak ma się to do funkcjonowania we współczesnym świecie itp. Na moje nie odbiega to od innych wielkich religii z wyjątkiem islamu, bo tu jest wyraźnie gorzej.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

