Mustafa Mond napisał(a): Wystarczy, że człowiek widzi siebie i innych jako równowartościowe trybiki w machinie. Jedni umierają, ale inni się rodzą, a świat stopniowo się polepsza. Choroby na świecie męczą stopniowo coraz mniej. Dlaczego cierpieć? A jeszcze dochodzi możliwa wiara, że wraz ze śmiercią na Ziemi zacznie się dobre życie pozagrobowe w niebie. Z taką wiarą śmierć wygląda wręcz przemiło, ale wiadomo, że należy działać jak najdłużej na Ziemi dla dobra ogółu.Poważnie, uważasz że to wystarczy? Doświadczyłem umierania kilku bliskich mi osób, to naprawdę nie jest "przemiłe". Jest chujowe. Starość jest do dupy, umiera się brzydko. Może są tacy, co myśleli w tym czasie o życiu pozagrobowym, ale nie spotkałem ich jeszcze.
Cytat:Szło mi o to, że nawet pożądając nierealne rzeczy, można być szczęśliwym. Wyobraźmy sobie, że jest człowiek, który codziennie marzy, że we śnie przeniesie się do raju. I tak marzy i marzy, ale latami przeniesienie nie zachodzi. Musi cierpieć? Nie. Wystarczy, że codziennie z nadzieją, optymizmem i radością wierzy, że właśnie nadchodząca noc jest tą, która go zabierze do raju. Aż w końcu umrze we śnie po szczęśliwym życiu pełnego pożądania iluzji.Szczęście to bardzo indywidualna rzecz. Dla każdego inna. Człowiek, o którym napisałeś rzeczywiście umrze po życiu pełnym iluzji. Buddyzm uzna jego życie za niewykorzystane, bo mógł iluzje odrzucić i zdecydować co z tą wiedzą zrobi. Coś jak matriksowe pigułki, czerwona lub niebieska.
Cytat:Nie zgadzam się z buddyzmem, że cierpienie jest immanentną cechą życia i że pożądanie musi oznaczać cierpienie.Życzę Ci, żebyś jak najdłużej mógł z takim nastawieniem pozostać
Kiedy człowiek umiera, po pierwsze traci życie. A zaraz potem złudzenia.
Terry Pratchett
Terry Pratchett


