kmat napisał(a): Ech. Historia alternatywna. Niedojdusk zostaje w Brukseli. Słaby Budka zostaje obalony przez Schetynę. Schetyna wszystkich mierzi. Następuje odpływ poparcia do Hołowni. Następuje bunt po lewej stronie KO, pewnie Trzaska wciągają na maszt. Schetyna pomiędzy Hołownią a Trzaskowskim zostaje zmielony. Trzask zżera też Lewicę, bo o wiele bardziej pasuje do jej elektoratu. Mamy na opozycji dwa duże bloki z dużym potencjałem mobilizacyjnym: progresywno-liberalny i centrowo-umiarkowany. Obsługujące dość różne grupy, ale koalicyjnie komplementarne.
Tak. Masz zupełną rację. W Twej alt-historii zapewne Nowa Lewica i KO po stracie poparcia poszłyby na klęczkach do jakiejś, no nie wiem, Zielonej Unii Trzaskowskiego i daliby swe subwencje budżetowe w zamian za kupkę mandatów. Jasne, że komitet z Trzaskowskim na sztandarze walczyłby o 40%. Wystarczy nim machać ludziom przed oczyma. Zandberg z kolei wpadłby do szeolu zapomnienia i w Krytyce Politycznej mógłby nieistotnie atakować burżujską "chciwflację" do woli.
Mam już po dziurki w nosie Tuska. Nonstop przeszkadza. A te wybory są ważne. W razie braku większości dla demokratów Polska będzie coraz bardziej odstawała cywilizacyjnie od... Czech, na przykład. Tusk sabotuje losy milionów ludzi. Głupota i/lub egoizm.
Boję się jeszcze jednej rzeczy - Tusk może uznać, że będzie znakomitym kandydatem na Prezydenta w 2025 roku i siebie wystawi (no a może tak zrobić, skoro jest dyktatorem KO). No ale ma on duży elektorat negatywny. Starcie Tuska z jakimś pisowskim fajnomiękiszonkiem (typu Kacperek Płażyński) w drugiej turze byłoby wielkim ryzykiem, że pisowiec będzie Preziem do 2030 roku.
To już jest mroczna futurologia - Tusk seryjnie rozpierdalający nam losy.
"I sent you lilies now I want back those flowers"


