Mustafa Mond napisał(a): Kluczowe jest nie uwolnienie się od cierpienia, ale ogólny jak największy bilans dodatni na skali szczęścia. Na pewno wolałbyś jeden dzień małego cierpienia wraz z googolem wieków szczęścia niż nicość, w której przecież cierpienia nie ma.Nie zgadzam się z koncepcją bezinteresownego cierpienia. Każde cierpienie uważam za bezsensowne. Cierpienia należy unikać.
Poza tym najlepiej udowadnia się swe uczucia, zwłaszcza te najmocniejsze, bezinteresownie cierpiąc w poświęceniu, by ktoś inny miał lepiej. Dusza widząca, że jest kochana i że miłość istnieje, jest naprawdę głęboko szczęśliwa. Ponadto cierpienie przydaje się do odsiewu dusz na te lepsze i gorsze. Cierpiąca, lecz nadal dobra istota, jest cenna. Istota, która skręca ku złu przy cierpieniu, nie jest godna zaufania i podtrzymywania w istnieniu.
Nie uważam również, by cierpienie przydawało się do odsiewu dusz. Cierpienie człowieka upadla, a nie uszlachetnia. To chrześcijaństwo twierdzi, że jest jakaś wartość cierpienia. Ja uważam, że nie ma w nim żadnej wartości. Jeśli cierpienie wartościujemy pozytywnie, to pozbywamy się w ten sposób radości życia, bo takie myślenie o cierpieniu w sposób pozytywny pozwala nam się z tym cierpieniem pogodzić i je zaakceptować, a to już krótka droga ku masochizmowi.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".

