Mustafa Mond napisał(a): @NonkonformistaW jaki sposób czyjeś cierpienie miałoby mnie uszczęśliwić? Nie rozumiem tej koncepcji. Ten ktoś cierpi, abym był szczęśliwy... Hmm, ale przecież żadna czująca i empatyczna istota nie może się godzić na czyjeś cierpienie. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Nie można być moim zdaniem szczęśliwym, wiedząc, że ono okupione było czyimś cierpieniem. To cierpienie jest wtedy właśnie trucizną wrzuconą do potrawy. Może jej /tej trucizny/ być nawet niewiele, ale raz, że zabije nam smak, dwa: sami możemy się nią zatruć. Dlatego nie akceptuję chrześcijaństwa, które ma właśnie chorą koncepcję cierpienia, a po drugie jest przecież ofiarą z człowieka, gdzie gdzieś też już o tym pisałem.
Spoko, odzinoko.
Jest jeszcze jedna sprawa. Na pewno, jeżeli istniałaby możliwość, żeby ktoś kosztem sekundy swego małego cierpienia zapewnił Ci ogromnie szczęśliwe życie, chciałbyś, by wspomniany ktoś poświęcił swoją sekundę dla ziszczenia masy Twych ogromnie szczęśliwych lat. Zatem znów wychodzi, że nieraz jednak warto wybrać własne cierpienie kosztem braku cierpienia własnego.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".

