"Ktoś wsadzi tych ludzi do aresztu za zignorowanie komisji?" - no właśnie nie. Nikt ich nie wsadzi, bo od wskazania paluchem do wsadzenia była upolityczniona prokuratura, która przez prawie 8 lat nie była w stanie nic z tym fantem począć. A skoro nie dało się przez ten czas postawić żadnych, konkretnych zarzutów, trzeba było przepłynąć skrótem w postaci szamba. I skoro nie dało się wyeliminować konkurenta ścieżką sądową, to załatwi się to "środkami zaradczymi" w postaci zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi na okres do 10 lat.
Efekt? Gościa nie wsadzamy do pierdla, bo i nie ma za co, ale administracyjnie wyłączamy go z życia publicznego. A na to, że godzi to we wszystkie podstawy praworządnego i demokratycznego państwa, wszyscy - na czele z dupobrodym - mają wyjebane.
Ale pokazuje to jednocześnie jedno: oni naprawdę się boją utraty władzy. Poparcie powoli, bo powoli, ale murszeje, propaganda rozjeżdża się z rzeczywistością, na Polskę spadają rosyjskie rakiety, nowe obietnice wyborcze nie przynoszą skutków. Jak niedzielny marsz okaże się sukcesem (dopisze frekwencja i padną hasła dające wiarę w realne zjednoczenie opozycji), w pisiorskich gaciątkach zrobi się naprawdę gorąco. "Werdykty" komisji będą wówczas tak naprawdę ostatnią, utkaną ze słomy i gówna tarczą.
I co jak co, czuję, że nie tylko struktury europejskie, ale i Amerykanie nie przejdą z tym do porządku dziennego. I wtedy, na ten przykład, raportu do 17 września jednak nie zdążą sporządzić. Albo sporządzą, ale nie opublikują. Albo opublikują, ale poza Tuskiem nikogo nie "skażą". A wtedy Tusk - w razie wygranej opozycji - namaści takiego Trzaskowskiego, a sam wróci po raz drugi na białym koniu, kiedy nowy rząd zacznie czyszczenie stajni Augiasza.
Efekt? Gościa nie wsadzamy do pierdla, bo i nie ma za co, ale administracyjnie wyłączamy go z życia publicznego. A na to, że godzi to we wszystkie podstawy praworządnego i demokratycznego państwa, wszyscy - na czele z dupobrodym - mają wyjebane.
Ale pokazuje to jednocześnie jedno: oni naprawdę się boją utraty władzy. Poparcie powoli, bo powoli, ale murszeje, propaganda rozjeżdża się z rzeczywistością, na Polskę spadają rosyjskie rakiety, nowe obietnice wyborcze nie przynoszą skutków. Jak niedzielny marsz okaże się sukcesem (dopisze frekwencja i padną hasła dające wiarę w realne zjednoczenie opozycji), w pisiorskich gaciątkach zrobi się naprawdę gorąco. "Werdykty" komisji będą wówczas tak naprawdę ostatnią, utkaną ze słomy i gówna tarczą.
I co jak co, czuję, że nie tylko struktury europejskie, ale i Amerykanie nie przejdą z tym do porządku dziennego. I wtedy, na ten przykład, raportu do 17 września jednak nie zdążą sporządzić. Albo sporządzą, ale nie opublikują. Albo opublikują, ale poza Tuskiem nikogo nie "skażą". A wtedy Tusk - w razie wygranej opozycji - namaści takiego Trzaskowskiego, a sam wróci po raz drugi na białym koniu, kiedy nowy rząd zacznie czyszczenie stajni Augiasza.
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.

