No i tak, niech będzie, że zrobiłem zakład za 20 złociszy, w którym można wygrać około 40 tys. złotych. Zakład składa się z 3 zdarzeń:
- Mane w Arabii (×20),
- 2 zdarzenia polityczne (×około100),
a miesiąc temu szacowałem prawdopodobieństwa tak:
- Mane w Arabii - 2/5,
- zdarzenie polityczny numer jeden - 2/5,
- zdarzenie polityczne dwa - 1/2;
zatem 0,4×0,4×0,5=0,08. 8% szans na spełnienie całości, więc wszystko się mocno opłacało nawet po uwzględnieniu opodatkowania i przyszłej inflacyjki.
A teraz wiem, że zwiększyły się szanse na Mane w AS z 2/5 na 4/5, toteż teraz szanse na sukces z tym zakładem szacuję na 16%.
Dając na bukmacherkę maksymalnie 300 złotych miesięcznie z pensji (i kolejne 300 zł. na miesiąc z innych legalnych źródeł), chcę po kilku latach (od 2 do 8 lat w zależności od skuteczności) mieć na koncie setki tysięcy złotych, by nie musieć już pracować na etacie, bo chcę moje zasoby (czas, pieniądze, energia, optymizm itd.) przeznaczać na projekty, które uznam za najbardziej opłacalne. Po przekroczeniu pewnego etapu majątku można żyć z majątku (kwestia oszczędności i "magii procentu składanego" np. przy obligacjach i prawie pewnych funduszach).
EDIT:
I to ma sens, a nie jakieś lotki na kiju.
Mam choćby zakład, za który dałem kilka dych, a który ma wygraną w wysokości pół miliona. Szanse na zwycięskie ziszczenie tego zakładu szacuję na 1-2%.
*tak, wiem
- Mane w Arabii (×20),
- 2 zdarzenia polityczne (×około100),
a miesiąc temu szacowałem prawdopodobieństwa tak:
- Mane w Arabii - 2/5,
- zdarzenie polityczny numer jeden - 2/5,
- zdarzenie polityczne dwa - 1/2;
zatem 0,4×0,4×0,5=0,08. 8% szans na spełnienie całości, więc wszystko się mocno opłacało nawet po uwzględnieniu opodatkowania i przyszłej inflacyjki.
A teraz wiem, że zwiększyły się szanse na Mane w AS z 2/5 na 4/5, toteż teraz szanse na sukces z tym zakładem szacuję na 16%.
Dając na bukmacherkę maksymalnie 300 złotych miesięcznie z pensji (i kolejne 300 zł. na miesiąc z innych legalnych źródeł), chcę po kilku latach (od 2 do 8 lat w zależności od skuteczności) mieć na koncie setki tysięcy złotych, by nie musieć już pracować na etacie, bo chcę moje zasoby (czas, pieniądze, energia, optymizm itd.) przeznaczać na projekty, które uznam za najbardziej opłacalne. Po przekroczeniu pewnego etapu majątku można żyć z majątku (kwestia oszczędności i "magii procentu składanego" np. przy obligacjach i prawie pewnych funduszach).
EDIT:
I to ma sens, a nie jakieś lotki na kiju.
Mam choćby zakład, za który dałem kilka dych, a który ma wygraną w wysokości pół miliona. Szanse na zwycięskie ziszczenie tego zakładu szacuję na 1-2%.
legend napisał(a): Wieczór jest dobry?"Niedziela wieczur* i humor popsuty"
*tak, wiem
"I sent you lilies now I want back those flowers"

