zefciu napisał(a): Sorry, ale to jest sztuczka w rodzaju „powiedziałem, że wstęp jest za darmo, a nie wyjście z sali”. Tusk obiecał skuteczne działanie w kierunku liberalizacji. Jeśli z list KO powchodzą znowu jakieś rarogi modlące się przed sklepem, to jaką pociechą dla umierającej kobiety będzie, że weszły nie z PO.Dlatego napisałem, że był to błąd Tuska i nie będzie się dało tego w 100% odkręcić, co będzie się im odbijać czkawką. Z drugiej strony: jak na razie, jedynym "rarogiem", który ma mocne nazwisko i jednocześnie stałe, konsekwentne zdanie na temat aborcji, jest Giertych (bo nawet Kołodziejczak lawiruje i ewidentnie woli by temat przeszedł obok niego). Dopóki nazwiska antyaborcjonistów nie przyjmą postaci strumienia, nie uważam, by nawet ta dwójka przeszkodziła w linii, jaką już przyjęła PO/KO.
zefciu napisał(a): Aha. Czyli argument „i tak się nie uda, więc nie ma co próbować”.Raczej: wielce prawdopodobnie, że to się od razu nie uda, więc nie powinno to powiewać na czołowych sztandarach.
zefciu napisał(a): A co nam z naprawienia państwa, skoro będą w tym państwie grupy, które nie czują, że to państwo daje im prawa?To, że w naprawionym państwie będzie możliwe by właśnie je poczuły, ale nie nastąpi to tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Dlaczego?
Wyrażę wprost o co mi chodzi. W pełni wspieram przytaczane w wątku kobiety czy społeczność LGBTQ+, jednak szambo, które wylał PIS, sięga znacznie głębiej. Sprzątanie tego szamba nie oznacza, by schować do szuflady te grupy oraz ich prawa, jednakże dostrzegam potrzebę ustalenia pewnych priorytetów. Poza tym zwracam uwagę na kontekst naszej rzeczywistości - uważam, że nie wszystkie zmiany, o które słusznie walczą pewne środowiska, da się wprowadzić na ostro i z przysłowiowego dnia na dzień. Dlaczego?
Lewica, która proponuje najodważniejsze kroki, jest sondażowo odbiciem lustrzanym Konfederacji, reprezentującej zupełnie przeciwna optykę. Tymczasem Koalicja Obywatelska - w oczach PIS/Konfederacji będąca bandą lewaków - w istocie wykopuje z list Janę Shostak, prezentującą znacznie odważniejsze postulaty w kierunku liberalizacji aborcji, a wciąga na listę pro-life'owego Giertycha. Polska to, mimo wszystko, wciąż kraj o sznycie konserwatywnym i mam wrażenie, że pewna część elektoratu tego nie rozumie. U nas, w kwestiach obyczajowych i światopoglądowych, znacznie większe szanse na powodzenie ma ścieżka ewolucyjna, a nie rewolucyjna. Dlatego też uważam, że pomysł KO w sprawie aborcji jest znacznie bardziej akceptowalny niż to co postuluje wiele kobiet (pełną legalizację), a jako pierwszy krok powinien zostać przywrócony ułomny, ale mimo wszystko lepszy niż to co jest teraz kompromis aborcyjny. Podobnie ma się sprawa z małżeństwami osób nieheteronormatywnych: najpierw związki partnerskie, później małżeństwa. Dobrym przykładem jest np. legalizacja medycznej marihuany, która to w mojej opinii wpłynęła pozytywnie na społeczne postrzeganie tej substancji, rozwiewając wiele mitów i być może torując drogę do kolejnych etapów (choćby depenalizacji).
Wiem, że odszedłem nieco od clou naszej rozmowy, ale te warstwy się pokrywają, bowiem "transformacja" światopoglądowa, przechodząc ścieżkę ewolucyjną, pozwala spojrzeć jednocześnie z nieco większym dystansem na kroki podejmowane przez główną siłę opozycyjną, której celem nadrzędnym na teraz jest odsunięcie od władzy, rozliczenie oraz naprawienie podstawowych struktur systemu po PIS. Równolegle powinny toczyć się już prace nad zmianami w kierunkach, o których wspomniałem powyżej, ale bez formowania z tych postulatów głównych oddziałów szturmowych. I choć współczuję wszystkim, których cierpienie przez to nie skończy się natychmiast, z dnia na dzień, to jednak w polityce trzeba brać pod uwagę szeroki kontekst - w tym zepsutego przez PIS państwa oraz rzucającego się sobie do gardeł, spolaryzowanego społeczeństwa.
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.

