Problem z Rosją jest z kategorii metafizycznych.
Weźmy takie Włochy - kiedy ich operetkowy militaryzm Duce przynosił klęskę za klęską oszacowali za i przeciw i zmienili front dołączając do zwycięzców.
To jest działanie całkiem racjonalne aczkolwiek mało pomnikowe.
Przykład odwrotny - Niemcy, Japończycy pomimo nadchodzącej nieuchronnej klęski brnęli do ostatecznego zatracenia i zniszczenia w jakimś metafizycznym szale.
I trzeba było dojść do samej Kwatery Wodza, żeby ukręcić łeb tej hydrze.
Z Rosją jest podobnie - jest tam element metafizyczny, który ich pcha ku chuj wi czemu wbrew wszystkiemu.
Problem w tym, że Adolf nie miał atomówek.
PS. Duce nazywał pogardliwie Włochów „mandoliniarzami”, co się okazało prorocze.
Weźmy takie Włochy - kiedy ich operetkowy militaryzm Duce przynosił klęskę za klęską oszacowali za i przeciw i zmienili front dołączając do zwycięzców.
To jest działanie całkiem racjonalne aczkolwiek mało pomnikowe.
Przykład odwrotny - Niemcy, Japończycy pomimo nadchodzącej nieuchronnej klęski brnęli do ostatecznego zatracenia i zniszczenia w jakimś metafizycznym szale.
I trzeba było dojść do samej Kwatery Wodza, żeby ukręcić łeb tej hydrze.
Z Rosją jest podobnie - jest tam element metafizyczny, który ich pcha ku chuj wi czemu wbrew wszystkiemu.
Problem w tym, że Adolf nie miał atomówek.
PS. Duce nazywał pogardliwie Włochów „mandoliniarzami”, co się okazało prorocze.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

