Rozmawiałem o tym kiedyś z jednym Angolem.
Na początku się zdziwił, że ktoś w ogóle zwrócił uwagę na taki szczegół ale przyznał mi rację, że to jet niepotrzebna redundancja.
Tym bardziej, że dochodzi tu jeszcze kontekst sytuacyjny.
Kiedy ktoś np. stoi i czeka na możliwość „usiądnięcia”, to raczej trudno się spodziewać, że usłyszy cokolwiek innego niż „sit down” (ew. „have a sit!”).
A powiedzcie mi, skąd się wzięło to nasze „Dzień dobry”?
Przecież w polszczyźnie naturalnym szykiem jest stawianie przymiotnika przed rzeczownikiem. Nie mówimy „dziewczyna ładna”, „samochód biały”?
I zgodnie z tym szykiem mówimy „dobry wieczór, dobranoc”, a tu takie dziwo.
Dodatkowo we wszystkich znanych mi językach słowiańskich jest prawilne „Dobry den, Доброе утро etc.”
Być może to jest akurat germanizm (Guten Tag)?
Na początku się zdziwił, że ktoś w ogóle zwrócił uwagę na taki szczegół ale przyznał mi rację, że to jet niepotrzebna redundancja.
Tym bardziej, że dochodzi tu jeszcze kontekst sytuacyjny.
Kiedy ktoś np. stoi i czeka na możliwość „usiądnięcia”, to raczej trudno się spodziewać, że usłyszy cokolwiek innego niż „sit down” (ew. „have a sit!”).
A powiedzcie mi, skąd się wzięło to nasze „Dzień dobry”?
Przecież w polszczyźnie naturalnym szykiem jest stawianie przymiotnika przed rzeczownikiem. Nie mówimy „dziewczyna ładna”, „samochód biały”?
I zgodnie z tym szykiem mówimy „dobry wieczór, dobranoc”, a tu takie dziwo.
Dodatkowo we wszystkich znanych mi językach słowiańskich jest prawilne „Dobry den, Доброе утро etc.”
Być może to jest akurat germanizm (Guten Tag)?
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

