Soul33 napisał(a): W jaki sposób tak wysoka szansa zgonu, jak na wojnie, może być opłacalna?Dziś już nie jest. Ale w społeczeństwach preindustrialnych, gdzie gros populacji żył tak naprawdę na granicy biologicznego przetrwania, nawet obarczona ryzykiem przemoc mogła być atrakcyjną strategią. W sytuacji, gdy człowiek nie wie, czy w ciągu roku nie zejdzie z głodu, na zapalenie wyrostka, czy zadźgany w jakimś zaułku dla paru groszy, życie, w tym własne, po prostu nie jest wiele warte.
Soul33 napisał(a): I dowodem na to jest fakt, że nigdy nie było wojny między państwami demokratycznymi, gdzie społeczeństwa żadnej wojny nie chcą.Tu nie chodzi o demokrację, a po prostu dobrobyt. Za dużo jest do stracenia a za mało do zyskania. Jak Rzym się prał z Kartaginą, to oba państwa były całkiem demokratyczne, jak na owe czasy. A co jest szczególnie istotne - to obywatele podejmowali decyzje o wypowiedzeniu wojny. Ci sami obywatele, którzy stanowili trzon armii i na tych wojnach ginęli.
Co do przykładów ze świata zwierząt. U bliskich krewnych, szympansów, samice nie biorą udziału w międzystadnych konfliktach. Ale bez oporów potrafią zabić dziecko innej samicy z własnego stada.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

