bert04 napisał(a): Jest albo była, jej status chwilowo jest niepewny po tym, jak została uznana za "zagranicznych agentów". Niemniej była taka organizacja, może nie masowa, ale na tyle znacząca, że miała jakiś (nie pytaj, jak mocny) wpływ na zakończenie awantury afgańskiej.Komitet powstał już po zakończeniu interwencji ZSRR w Afganistanie, a nie w jej trakcie. Wojna się skończyła i chłopak miał wrócić jak najszybciej do domu. Tego oczekiwały matki, żony, itd. A tymczasem on wciąż gdzieś tam nie wiadomo gdzie w kamaszach siedział...
Cytat:Teza, jakoby "rosyjska dusza" i tak dalej, jakoby w Rosji nie możliwe było w ogóle wyrwać się z mentalności raba i niewolnika - jest negatywnie sfalsyfikowana przez ten przykład. Można było. Tylko Rosja jako całość zdecydowała się przeciw temu.Ok, ale ja takiej tezy nigdzie nie postawiłem, ani w stosunku do całości tego społeczeństwa, ani w stosunku do jego małych części. Opisuję stan faktyczny, a nie teoretycznie możliwy. A co do tego, że w Rosji zarówno dzisiaj jak i kiedyś były grupy czy jednostki stawiające się władzy jest oczywiste, ale nie zmienia to całokształtu.
W czasach kolektywizacji w samej tylko BSRR komisarze zgłaszali setki masowych wystąpień chłopów. Głównie chciałem poruszyć nie tyle tematykę sprzeciwu wobec polityki władzy (z tych czy innych przyczyn) ale tematykę reakcji społeczeństwa rosyjskiego na zmiany socjo-ekonomiczne, na rosnącą nędzę. Sam sowchoz jako taki nie był jeszcze jakąś strasznie abstrakcyjną koncepcją dla ruskiego chłopa. W końcu większość z nich i tak od lat żyła w dziadowskich obszczinach, których istnienie było specyfiką tylko tego konkretnego kraju. Jednakże momentalnie zauważalna zmiana statusu społecznego i brak jakiegokolwiek wpływu na własne dochody spowodował, że szeroki sprzeciw był możliwy. Oczywiście brutalnie stłumiony, ale jednak pokazujący, że ówczesny Rosjanin, który jeszcze nie nasiąkł wystarczająco odpowiednią propagandą był w stanie pomyśleć o samym sobie a nie tylko o mateczce. Sądzę, że dzisiejszemu przychodzi to trudniej choć moje porównanie do lat 30-tych też obarczone jest pewną wadą. Wtedy był to nagły, gwałtowny proces. Obecnie postępująca nędza jest i będzie raczej powolnym gotowaniem żaby, stąd i reakcja będzie odmienna.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN
