Sofeicz napisał(a):Osiris napisał(a): Ale to niewiele by zmieniło. Sami Chińczycy też są przecież świecie przekonani o tym jak najwspanialszy jest ich kraj i jak to w ogóle możliwe, że Tajwan nie chce mieć z nimi nic wspólnego.Nie ma żadnego porównania między Chinami a durnymi kacapami.
Chiny to taka Rosja tylko, że po drugiej stronie kontynentu. Są trochę bardziej ostrożni i lepiej stoją gospodarczo ale to ciągle bandyci.
Rosja przy nich, to taki wściekły ratlerek, który żyje z dnia na dzień i nie ma nawet na waciki.
Znasz jeden produkt (poza surowcami i armatkami), który Rosja wypromowała na świecie?
A Chiny mają ich setki.
Istnieje też coś takiego jak mentalność zakorzeniona w tradycji państwowości. O rosyjskiej mentalności było już sporo w temacie. Chińska mentalność to zupełnie inna bajka. W sferze społecznej to Kung-Fu-Tzu, zlatynizowany na Konfucjusza, a sferze militarnej to Sun-Tsu, nie zlatynizowany wcale, gdyż jego tezy były zbyt obce europejskiej mentalności. To gra w go / wei-chi, tak odmienna od szachów. To ciągłość państwowo-kulturowa, która zaczęła się w okresie wojen peloponeskich, zanim Aleksander wyruszył na swoje podboje, ciągłość przerwana nieco przez komunistów, choć nie do końca.
Dlatego wszyscy boją się Chin, gdyż wychodzą z założenia, że jak się ruszą, to przy gwarancji sukcesu. Zgodnie z zasadami wspominanego wyżej Sun Tsu. Przy czym "sukces" nie musi być klasycznym zaborczym zwycięstwem, jak pokazują wojny w Korei czy w Wietnamie, może być też zabezpieczeniem interesów. W przypadku Tajwanu jednak taki scenariusz jest IMHO mało prawdopodobny. Zakładam, że jak Chiny ruszą, to z zamiarem zodbycia. No chyba, że będą starali się ugrać coś innego gdzieś indziej na Morzu zwanym Chińskim.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

