Hans Żydenstein napisał(a): Ale to rozwinięcie, chociaż momentami zabawne i wizualnie atrakcyjne, to nie było zbytnio interesujące i szczególnie pod koniec uderzało nachalnie w tony feministyczne, powiedziałbym, że nawet bardziej niż "Barbie".
No widzisz, a moja żona która z feminizmem sympatyzuje odebrała ten film jako mizogoniczny. Bella to nic innego jak kolejna męska fantazja na temat Elizy Pigmaliona skrzyżowana z popkulturalnym motywem Pixie Girl z przypudrowana dla niepoznaki pseudofeministycznym pudrem, bo inaczej wyszło by to wszystko niepoprawne politycznie. Bo i co zyskuje główna bohaterka przez swoje ekskapady skoro pod koniec filmu i tak wraca do punktu wyjścia?
Być może to wina książki, która była napisana w latach 90 - ale tu tylko gdybam, bo nie czytałem i po oglądnięciu filmu raczej nie przeczytam.
Gra aktorska faktycznie świetna - ale filmu to niestety nie ratuje.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

