geranium napisał(a): Stosunek do Boga implikuje według teisty posiadanie lub nie posiadanie kodeksu moralnego.Tylko że tutaj nie ma się czemu dziwić. Bo wszyscy ludzie kształtują swój kodeks naturalny w podobny sposób — tj. poprzez obserwację, co w ich społeczności jest akceptowane, a co nieakceptowane i przez internalizację tych zasad przy pomocy naturalnych dla całej ludzkości mechanizmów. To że osoby wierzące do tego mechanizmu dokładają jeszcze przekonanie, że ten system jest ustanowiony przez jakiegoś boga jest tutaj wtórne. Zwłaszcza gdy zauważymy, że kodeks moralny przeciętnego chrześcijanina dzisiaj jest bardziej podobny do kodeksu moralnego przeciętnego niewierzącego żyjącego w tym samym miejscu, niż chrześcijanina z I wieku.
Klasyczna wypowiedź F.Dostojewskiego: jesli Boga nie ma to wszystko wolno.
Z perspektywy czasu mogę uznać pytanie o kodeks ateisty nie jako stwierdzenie, że być może go nie ma. Raczej jako wyraz zdziwienia. Zdziwienia (i ciekawości) dotyczącego tego dlaczego mimo braku Boga niektórzy ludzie nie zgadzają się z myślą pisarza i skąd czerpią wartości pozwalające na godziwe postępowanie.
Nie ma się zatem co dziwić, że człowiek, który nie wierzy w Afrodytę się zakochał, albo taki, który nie wierzy w Thora został rażony piorunem. Jeśli coś jest dziwne to fakt, że tak łatwo jest ludziom wkręcić ideę religijnej interpretacji moralności, gdy wszystkie fakty świadczą o tym, że ta interpretacja nie ma sensu. Być może to po prostu pozostałość po czasach, gdy ludzie żyli w bardziej izolowanych społecznościach, poza którymi byli tylko ludzie dzicy i niemoralni.
