Bezboznik napisał(a): Sam ateista.pl dla mnie po krótkim wprawdzie przejrzeniu to miejsce gdzie więcej jest katechetów księży i wszelkiego innego rodzaju nawracaczy i dyskutantów.
Nie polecałbym tego miejsca młodym ludziom którzy chcą poznać inne punkty widzenia na świat niż swojego własnego proboszcza.
Jak na świeżaka i „krótkie przejrzenie”, to wyciągasz zaskakująco stanowcze wnioski.
Jestem na forum już kilkanaście lat i zaręczam ci, występowało tu całe ZOO różnych postaw - od wojujących antyklerykałów do wojujących klerykałów.
Nie brakowało też płaskoziemców, twórców nowej logiki i innych oryginałów.
W całym tym okresie przerobiliśmy wzmożone dyskusje o źródłach moralności, pochodzeniu dogmatów, Dawkinsie i Hitchu, samolubnych genach, teodyceach, anzelmowych szalbierstwach i tysiącach innych.
Siłą tego forum była (i jest) autentyczna wolność wypowiedzi. Tu nie banuje się za poglądy tylko ewentualnie za chamstwo.
Ludzie przychodzą i odchodzą, a czasami wracają.
To wolne forum.
Stąd nie wiem skąd ta twoja uwaga o „świecie proboszcza” - ateista.pl to obecnie raczej parafia rozważnego ateizmu.
I teraz ci napiszę, co ja, ateista 7 stopnia, rozumiem pod tym pojęciem, bo jest mi szczególnie bliskie.
Sam Dawkins stwierdził, że do połowy XIX w. czyli przed Darwinem nie istniał żaden holistyczny, niereligijny system opisujący rzeczywistość i jej fenomeny.
Religie same w sobie nie są złem wcielonym, a raczej dobrym, przednaukowym synchronizatorem społeczeństw wykorzystującym legitymację metafizyczną.
Samo objawienie jest drugorzędne. Można wierzyć w cokolwiek i przypisać temu czemuś rozbudowaną teologię, liturgię i kalendarz.
Najlepiej to widać na przykładzie rzymskiego pojmowania religii.
Nie ważne jakiemu bogu ślesz swoje prośby - tych jest do wyboru do koloru.
Ale religia jest posługą obywatelską, na której straży stoi pontifex maximus.
To świadczy o tym, że jesteś członkiem wspólnoty, stosujesz się do jakichś zasad i szlus.
To pierwsi chrześcijanie, ze swoim apokaliptycznym i egzaltowanym podejściem wzbudzali niesmak i obrzydzenie (dlatego, że ostentacyjnie odmawiali „wmontowania” ich do systemu rzymskich posług religijnych).
A przecież czekał na nich ołtarz poświęcony „nieznanemu bogu”.
Dlatego ja nie mam w sobie pogardy dla ludzi wierzących - raczej traktuję ich jako „sancta simplicitas”.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

