kmat napisał(a): No parę klap kinematografii na siłę modernistycznej to było, wystarczy wspomnieć Rings of Pała czy netfliksowego Wiedźmaka. Z tym że Rębajło nie rozumie sedna problemu. To nie były produkcje słabe przez nadmiar pc. To były produkcje słabe przez kiepską fabułę, worldbuilding, postaci, dialogi i kompletny brak pomyślunku twórców. Jak w najnowszej Diunie Lieta-Kynesa przerobili na czarną kobietę, to pies ze złamaną dupą się nie przyczepił. Bo to był bardzo dobry Liet-Kynes. Da się. Nie tu jest problem. Jeden ciul, czy mała syrenka będzie biała, czarna, żółta czy ajnuidalna. Ważne, żeby historia była ciekawa, się spinała, a wykonanie miało ręce i nogi. Kiedyś Rębajło to rozumiał, ale od jakiegoś czasu coraz bardziej wjeżdża mu biały węgorz pierdolenie o lewactwie i postępactwie.
Najlepszą rzeczą przy blackwashingu jest to, że jak już zatrudniają jakiegoś murzyna, to nie biorą tylko "murzyna" ale odsiewają na serio dobrze. Tylko we wiedźmaku jakoś jest przeciętnie. Ale w RoP to czarny elf tylko na początku raził. Potem był jedną z moich ulubionych postaci, dużo lepiej zagranych i lepiej "skomponowanych" przez scenarzytów, niż Garadiel (jedna z niewielu kobiet, która była częścią tej historii przez pierwowzór literacki, więc tutaj żadne p.c. nie działało).
Podobnie było u mnie z nieszczęsnym "Przebudzeniem Mocy". Daisy Ridley jako Rey - super, można się przyczepić do detali, ale super. John Boyega, podobnie, też trochę zbyt szybko potrafi machać mieczem, ale nie razi. Adam Driver... o rzesz ku... do dziś nie potrafię go polubić w tej roli. Ponoć w późniejszych filmach się rozwinął (a John Boyega - zwinął), nie wiem, nie oglądałem, pewnie nie oglądnę. Ale to on, a nie dwa przykłady p.c. mnie raziły najbardziej.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

