kmat napisał(a): Feministyczne fantasy to jedno z większych nieszczęść.No nie wiem. W ramach uzupełniania braków edukacyjnych czytam sobie właśnie Ziemiomorze i mimo że jest to coś, co z pewnością można nazwać „feministycznym fantasy” (potwierdzenie można znaleźć w posłowiach autorki), to jednak jest to naprawdę dobra literatura.
Wydaje mi się, że z tym „krytykowaniem łołkizmu w sztuce” jest jak z „krytykowaniem nadmiaru efektów specjalnych”. Jak dzieło jest gówniane, to ludziom zaczynają przeszkadzać pewne rzeczy, które normalnie by nie przeszkadzały (a nawet świadczyły o jakości).
