Osiris napisał(a): Zgodziłbym się gdyby mowa była o serialu historycznym.
Tak z ciekawości, jeżeli ktoś by krytykował książki lub filmy "Przeminęło z wiatrem" to też byś używał tego argumentu? A co z Chatą Wuja Toma czy "Song of the South"? Gdzie dajesz granicę między serialem historycznym a "fabułą osadzoną w przeszłości", kiedy argument odzwierciedlania realiów epoki można zbyć tym powyższym tekstem? Question for a friend.
Cytat:Lumber napisał
Cytat:Heh, nie wiedziałem. Mam Disney+ i tylko na tej platformie oglądam filmy i muszę stwierdzić iż jest to zauważalne w filmach, że zawsze jest jakaś kobieta, jakiś murzyn. A np. w takim mandalorianinie cała fabuła toczyła się niby wokół faceta a w trakcie rozwoju serialu tak jakby stał się postacią drugoplanową wobec oczywiście silnej kobiety która stanęła na czele wszystkich frakcji mandalorian.I gdzie tu jest jakiś problem?
Też nie widzę. Dobrze napisana postać, dobrze odegrana, nawet to, że nie chcieli zakrywać stale twarzy Katee Sackhoff zostało uzasadnione fabularnie (już szkoda, że przez większość fabuły nie widzimy Pedro Pascala). Kolega drwal chyba zaraził się "czepialstwem dla czepialstwa".
Cytat:Cytat:Kurde, Ozyrysie, studiowałem historię i filozofię. Dobrze wiem jak wygląda w mitologii greckiej Zeus i dlatego irytuje mnie to że ukazują go jako czarnego i łysego. Tak samo irytowało by mnie to gdyby zrobiono film o czarnym Hitlerze. No nie. No po prostu no nie. To nie pasuje i chuj.W takim razie jako ekspert powinienieś wiedzieć, Zeus to nie postać historyczna.
Ostatnio w otchłaniach internetu dokopałem się tekstu, cytuję z pamięci, że Jezus był biały. Bo mianowicie jego ojciec to nie jakiś tam Józef, ale Bóg, a Bóg, wiadomo, wiedzą wszyscy, nie jest żadnym tam semitą. Więc, dlatego, w związku z tym i ergo, Jezus był biały.
Uzasadnienie powyższego może być podobne, Jahwe to postać religijna, nie historyczna, co do Jezusa są zdania rozbieżne, więc w sumie nie powinno być problemu.
Cytat:Ponadto, akurat w serialu o którym wspominasz, Afrodyta, przedstawiona jest jako ruda, co przecież całkowicie nie pasuje do jej antycznego wizerunku. Jakim cudem Ty, historyk oraz wszyscy inni, których czarny Zeus tak oburzył, nie zwróciii uwagi na ten fakt, nie mam pojęcia
https://blog.booksy.com/pl/fryzjer/histo...a%20czarno.
To tak na marginesie. O ile mi wiadomo, skóry kolorować się nie da. To znaczy, da, ale dziś na to się mówi "blackfacing" i już nie robi się.
Cytat:Cytat:Poza tym - tak. Nie podoba mi się ten aktywizm feministyczny i wciskanie politpoprawnosci wszędzie gdzie się da. Wolę ten stary, patriarchalny model aktywizmu w którym mogą powstać tak świetne role jak Ripley z Obcego.Przecież "Obcy" to właśnie film feministyczny
W pewnym sensie, Ripley to po prostu kobieta, która po prostu wykonuje swoją robotę bez ciągłego zwracania wszystkim uwagi na to, że ma cycki i cipkę. Aspekt feministyczny jest, być może, że wzorem Kassandry jest ignorowana przez wszystkich mądrych facetów, być może przez to że ma cycki i cipkę. Tyle że ten jeden facet na końcu dnia okazuje się robotem (wiem, spoiler). Tak więc nie wiem. I wiadomo, że usadzanie kobiet w rolach teoretycznie męskich miało od wieków seksistowski aspekt, że kobietom po prostu prędzej współczujemy, niż facetom. Facet stracił żonę, dzieci, swoich przyjaciół? Niech przestanie się mazgaić i powystrzela wszystkich złych. Przy kobiecie, co innego, emocjonalnie widz prędzej się w nią wczuje, prędzej będzie jej współczuł. A jak kobieta potem powystrzela wszystkich złych, to też spoko.
Cytat:Ale po co? Wymieniłeś dwa przykłady, omijając tysiące innych filmów, gdzie chociażby stereotypowo przedstawia się kobiety poprzez skupianie się głównie na urodzie, wykorzystaniu kobiety jako dekoracji, braku głębi charakteru ("głupia blondynka"), wrzucaniu bzdurnych motywacji życiowych (szukanie księcia z bajki). Męskie role nie lepiej wypadają - sam wizerunek samca alfa czy macho, to znowu pół amerykańskiej kinematografii.
A połowa trafficu w internecie to pornografia. Jeśli nie więcej. Nie wiem, czy ocenianie według "większości" zawsze jest dobrym kryterium oceny, jeżeli, właśnie, filmy które zapadają w pamięci, zdobywają oskary, które jeszcze po latach są kolorowane, bo dzisiejszy widz ciągle może się nimi nacieszyć, to filmy łamiące owe stereotypy. A reszta to taniocha.
Cytat:Bzdura - produkcja słabizny propagandowej jest bardzo opłacalna gdy widownia nadaje na tych samych falach. Muskularny macho ratujący bidulkę, przypadkiem wyglądającą na modelkę, to mokry sen prawackiego elektoratu.
Kiedy ostatnio oglądałeś film typu "muskularny macho ratujący bidulkę"? I mam na myśli film, w którym cała fabuła się na tym opiera, a nie jest to jakiś element na brzegu, jak w pierwszym odcinku drugiego sezonu Preachera.
Cytat:Chodzi o różnorodność punktów widzenia. Perspektywę osoby o innym kolorze skóry, w świecie w którym rasizm był (i w pewnym stopniu ciągle jest) rzeczą powszechną, trudniej przedstawić na ekranie, gdy się pewnych rzeczy nie doświadczyło. Są powody, dla którego filmy Spike'a Lee w tych tematach mają więcej do powiedzenia niż cała poprzedzająca go "biała" holywoodzka kinematografia.
To wszystko racja i prawda. Ale to wszystko odnosi się do realiów amerykańskich. Wciskanie na siłę murzynów na Olimp, do Sródziemia czy do Brokilonu ma sens w kontekście odbiorcy amerykańskiego. Ma sens w kontekście kulturalnej pozycji murzynów w USA w przeszłości i dziś. W kontekście europejskim ten narratyw tylko częściowo jest zrozumiały, zwłaszcza jak prowadzi do takich bezsensów, że dredy stają się częścią kultury murzyńskiej a ich używanie przez nie-murzynów jest traktowane jako kulturalne przywłaszczenie. Nie piję tu tylko do Tokarczuk, w Niemczech jednej piosenkarce zaproponowano, na serio, że jak chce występować na jakimś festiwalu Fridays for Future, powinna najpierw zgolić dredy. Serio, chciałbym, żeby to był żart albo przesada prawicowej sfery, ale tak nie było.
https://www.stern.de/kultur/musik/friday...26826.html
Cytat:Mało szlachetne oblicza białych? Powszechnie (jest parę wyjątków) western przedstawia jako głównego bohatera białego faceta, szlachetnego wyzwoliciela od wszelkich ciemiężców (czy to bandytów czy Indian), który zaprowadza porządek z prawilnym miasteczku porządnych białych osadników.
Motyw "złych indian" to może wczesne dzieła z epoki czarno-białej. W późniejszych złymi byli albo - biali - bandyci albo - biały - posiadacz ziemski. Czasem - biały - posiadacz ziemski zatrudniający - białych - bandytów.
No i nie zapominajmy takiego arcydzieła, w którym polsko-litewski aktor grał (pół-)indianina, który gonił białych:
https://de.wikipedia.org/wiki/Chatos_Land
Przy okazji, western jako nurt filmowy bazuje na legendach Dzikiego Zachodu, w których motywem przewodnim było gloryfikowanie bandytów wszelkiego pokroju. Ludzie pokroju Jesse James, Billy the Kid czy Butch Cassidy. Nawet Wyat Earp, jeżeli zgłębić się trochę w jego historię, to postać bardzo szemrana, która profituje z tego, że jego oponenci nie żyją (ciekawe, dlaczego) i nie mogą opowiedzieć swojej wersji. Niemniej, poza chyba tylko Jesse Jamesem (i to na marginesie), kwestie rasowe nie grały tu żadnej roli. Za to kwestie majątkowe - owszem. Samotny bohater do dziś w kulturze amerykańskiej buntuje się przeciwko złemu systemowi, złym bankom, złym korporacjom. Doszukiwanie się tu rasizmu to wciskanie narratywu na siłę tam, gdzie on był co najwyżej tematem pobocznym, tłem.
Cytat:Póki co, nie podałeś żadnych argumentów poza dwoma filmami. XD
Póki co nie zauważyłem, żebyś podał jakiś film sztuk jeden. Ciągle argumentujesz z pozycji, że większość filmów jest taka-a-siaka, wiedzą to wszyscy więc to prawda. I tak, dla obalenia argumentacji wystarczą nawet nie dwa a jeden przykład, jeżeli jest wystarczająco znaczący. Nie jakiś film direct-to-DVD, jakiś Steven Segal lub Michael Dudikoff dorabiający do emerytuey, ale dzieło oglądane po dziś dzień, będące częścią kultury, które się cytuje i do którego się odnosi.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!


