bert04 napisał(a): Disclaimer, będę kląć, mój Tourette jeszcze mi nie przeszedł, a forum ostatnio mnie wkurwia, tak technicznie jak i treściowo. Przepraszać będę później, być może.A można zapytać co konkretnie treściowo? Jeśli moje wpisy, to musisz się z tym pogodzić. Poleciłbym Zen, ale chyba buddyzmu nie trawisz

Cytat:Pozwolę sobie streścić. Nie istnieją obiektywne granice, według których oceniasz filmy. Robisz to na podstawie psychologizacji reżyserów, ich zamiarów i chęci. W filmie, w którym jedymy "mocnym" elemente historycznym jest spalenie Atlanty dopatrujesz się dzieła historycznego. W dokumentacji o Kleopatrze (patrz niżej) już najwidoczniej nie. Bardzo uznaniowy to suwak, bardzo wygodny.A nie istnieje możliwość, że Kleopatra była córką jakiejś nubijskiej konkubiny Ptolemeusza XII?
Cytat:No pewnie, takie ultra-chrześcijańskie państwo jak Egipt to z pewnością dobry przykład na potwierdzenie Twojej tezy. Mogłeś pozostać przy Dzeusie lub innych blackwashingowanych postaciach, ale wybrałeś sobie sam pole.Ciągle nie rozumiem dlaczego karnacja skóry Jezusa jest dla wszystkich w porządku a Kleopatry nie jest. Czyżby boski przywilej?

Cytat:A co powiesz na to, że rudych też prześladowano? Oczywiście, nie z taką zaciętością i intensywnością jak murzynów, żydów czy cyganów. Ale to, że Ania była ciągnięta za rude włosy było doświadczeniem wielu rudzielców. Dziś trudno to sobie wyobrazić, ale znam opowieści rodzinne z przeszłości, co niektórym trauma została, farbują włosy do dziś.Pytałem się (również historyka Lumbera) dlaczego nikomu nie przeszkadza zmiana koloru włosów ale kolor skóry jak najbardziej i odpowiedzi póki co, nie otrzymałem. Ponadto, zapewne wiesz, że posągi greckie które można dziś podziwiać w muzeach, oryginalnie malowano i nie były białe, tak jak na przykład w zasadzie wszyscy główni aktorzy grający w Troi z 2004 r. z Brattem Pittem. O dziwo, nikt nie krzyczał - przecież tak nie wyglądali antyczni Grecy! Skoro to nie było problemem, to dlaczego ciemniejszy kolor skóry jest?
Dziś trudno sobie to wyobrazić, nawet trzeba specjalnie tłumaczyć, że to kiedyś mogło być powodem do prześladowań, skoro dziś kobiety specjalnie farbują się na rudo (także wspomniana Afrodyta, wiadomo, ruda, bo to sexy). Dziś trzeba widzowi przedstawić dzisiejsze problemy, więc dawaj, murzynów, lesbijki, kogo tam jeszcze mamy na agendzie. To nawet zrozumiałe, produkujemy dla dzisiejszego widza, ale w pewnym momencie przekraczamy granicę do 1670 i do uświadamiania chłopów na temat globalnego ocieplenia.
Cytat:No w pewnym sensie, w zdrowym rozumieniu tego słowa "feminizm". A nie w mniej zdrowym rozumieniu jako "akcjonizm feministyczny". Do tego drugiego gatunku wrzucam ludzi, którzy muszą każdy film interpretować pod względem uciskania osób bez chromosomu Y, dla których centralną wypowiedzią filmu Alien jest mansplaining, a reszta to otoczka.Wydaje mi się, że obaj zgadzamy się co do zdrowego rozumienia tego pojęcia. Już mieliśmy dyskusję o tym, jak ta "niezdrowa" interpretacja zawłaszczyła dyskurs i feminizm kojarzy się powszechnie głównie negatywnie.
Cytat:A tu masz przykład na to, jak gówniane filmy atakuje się za "woke-culture". To co wyżej opisuje zefciu. Cała seria Craiga zaczęła bombastycznie, żeby z filmu na film zjeżdżać w dół. W Skyfall byłajuż tylko wydmuszką, przepiękne zdjęcia i muzyka, ale nie zastanawiaj się nad treścią, bo zacznie boleć. Potem już nie dało się maskować. Danie kobiety to tylko symboliczne postawienie "kropki nad i" nad dekonstrukcją całej franczyzy tak, żeby już nic z niej nie zostało. Furtyna zapada, tusz.Bondy to w zasadzie sedno mojego argumentu. Kobiety tamże to niewiele znaczące zabawki, lalki które tak szybko pojawiają się jak znikają. Jedynym sensem ich istnienia jest zaspokojenie potrzeb seksualnych głównego bohatera i to jedyna rzecz jaką artykułują w przeważającej części tych filmów. Seria z Craigiem ma swoje problemy ale gdzie jest ta treść z czasów Moore'a, Connery'ego czy Brosnana? Ratowanie świata (i obowiązkowej laleczki) przed karykaturalnym złolem? Smerfy czy Gumisie mają więcej głębi filozoficznej.
Cytat:Wyżej pisałeś jakieś pierdoły o tym, że "historyczny / niehistoryczny". A tutaj podajesz po raz fafnasty serial w zamiarze historyczny. Produkowany jako fabularyzowany dokument, czyli z jeszcze większymi pretensjami do historyczności historycznej, niż przykładowo filmy z Zośką Loren. I w tym filmie ostatnia królowa i faraon egiptu, której greckie pochodzenie dynastii jest znane, która to dynastia dla zachowania hellenistyczności posuwała się do kazirodztwa, jest przedstawiana na wzór faraonów nubijskich.Po części masz rację, pewnie ma to coś wspólnego z amerykańską widownią, dla której Afryka to jeden kraj i wszyscy miejscowi to Murzyni. Ale czy nie jest możliwa ta hipoteza z nubijską konkubiną? Pewnie trzeba by zapytać jakiegoś historyka. Jest tutaj jakiś?
Czy może twierdzisz, że to przypadek i nie ma nic wspólnego z amerykańską widownią, której czarna część twierdzi, że Kleopatra murzynką była i już? Wiem, ameryka to taki specyficzny kraj, ale jeszcze nikt nie wyprodukował filmu o płaskiej ziemi (poza ekranizacjami Prachetta). Choć może powinienem podkreślić "jeszcze"
Cytat:A Schindlera grał Irlandczyk a nie rodowity Niemiec, podobnie jak Brunera grał Polak w pewnym znanym serialu, to tak na marginesie. Spotkałem się kiedyś z tym argumentem wobec "najbardziej antyislamskiego filmu wszechczasów", czyli Delta Force. Kamieniem obrazy było to, że wrednych muzułmanów grali tam hindusi. Natomiast to, że film oparty był na faktycznych wydarzeniach, i zwłaszcza sceny tortur i zabójstw odpowiadały relacjom z lotu 847 widocznie były bzdetami bez znaczenia.No tak tylko, że taki Winnetou grany przez rdzennego Amerykanina mógłby stać się kultową postacią i wzorcem dla miejscowych, chociaż to bajka. Zdajesz się nie dostrzegać kontekstu historycznego i faktu, że biała kinematografia zawłaszczyła sobie lwią część ról i dopiero od niedawna się to zmienia.
Cytat:To zresztą typowe dla łołkkulturowców, przypieprzanie się do aktorów grających.A kto przypieprza się do netfliksowej Kleopatry?
Cytat:Dziś łołkkulturowcy potrafią przypieprzyć się do czarnej aktorki dlatego, że nie urodziła się w jednym kraju tylko w innym. Bo kuźwa dla widza zamiast gry aktorskiej i wiarygodnym przedstawieniu postaci ważniejszy jest certyfikat urodzenia. Więc, potwórzę mój standardowy tekst, weź nie pierdol, że przypieprzanie się o pochodzenie to domena alt-rajtu. Przykładów w drugiej strony mamy wystarczająco dużo. Może to projekcje, może to mirroring, ale istnieje.Okej, też mogę napisać, że pierdolisz. Tylko czy jest to wzmocnienie argumentu czy raczej odwrotnie? Pomyśl sobie jak głośno w mediach mówiono o czarnej Kleopatrze czy Annie Boleyn w porównaniu do przypadków o których wspomniałeś. Nie dostrzegasz, że mniejszości przez tak długi okres były marginalizowane i wobec tego niektóre nadmierne reakcje mogą być zrozumiałe. Alt-right raczej był i ciągle jest w zupełnie innym położeniu.
Cytat:Co ty się do Rambo przypieprzyłeś? W tym filmie faceci zabijają facetów, ratują facetów i kłócą się z facetami i tak dalej. W Rambo II jest kobiet sztuk dwie, jedna kurewka a druga - uważaj - wojowniczka, która musi ratować Rambo dupę, jak ten jest uwięziony. A "ratowaną blondynką" w dwójce i trójce są amerykańscy żołnierze (i paru mudżachedinów), z czego jeden to już łysiejący i siwy. W Rambo IV dopiero pojawia się klasyczna "blondynka do ratowania", owszem, emocjonalny token fabuły, reszta to znowu faceci, faceci, faceci (piątki nie oglądałem, tam chyba jakaś córka się pojawia, nie wiem). Gdyby iść za Twoimi tezami o westernach, to kobiety w całym cyklu są tak rzadkie jak indianie w Westernach. Cykl Rambo to kawał męskiego kina, sam testosteron, estrogenu jak na lekarstwo. Jeżeli to ma kształtować publiczność, to nie wiem jak, chyba przez absencję kobiet.Nie mógłbym tego lepiej przedstawić. Męskie kino dla prawdziwych facetów, twardzieli, niezłomnych patriotów. W sumie pierwszego Rambo można interpretować jako film antywojenny ale reszta to sieczka. I chyba mnie źle zrozumiałeś - nie krytykuję Rambo za bycie filmem w stylu Rambo. Chodzi mi o dostrzeżenie faktu, że kino, przez pomysłami z gatunku "woke", miało swoje własne agendy, propagandę i ograniczenia płynące z zarządzeń korporacji zgodnie z ówcześnie panującą poprawnością polityczną z których ludzie nie zdają sobie sprawy i wydaje im się, że (jak to ujął Fanuel) chodziło tylko o fabułę, postacie itd. Jak Rambo kształtuje publiczność? To proste - pokazuje jak ma wyglądać prawdziwa męskość.

