zefciu napisał(a):bert04 napisał(a): Natomiast Ty nie odniosłeś się konkretnie do żadnegoNie odniosłem się do przykładów, które są dla sprawy nieistotne. To nie działa tak, że jak ktoś zwraca uwagę na problem, to przedstawienie przykładu, gdzie problem być może nie zachodzi jest równej wagi kontrargumentem.
Z tego zdania mogą wynikać dwa wnioski:
a) umieszczanie Johna Wayna w roli Czingis Chana nie jest whitewashingiem
b) umieszczanie Johna Wayna w roli Czingis Chana jest wprawdzie whitewashingiem, ale whitewashingiem "nieproblematycznym". To znaczy, być może(?) problem tam nie zachodzi.
Niestety, jest jeszcze ten post <1>, w którym napisałeś, że John Wayne też jest istotny, cytuję, "Pośrednio tak". Czekam więc, aż albo się dookreślisz w tej sprawie. Albo pozostaniesz przy tej dialektyce, w której a) i b) mogą zachodzić jednocześnie. "Pośrednio" i "być może", ale bez uzasadnienia.
<1> https://ateista.pl/showthread.php?tid=38...#pid781758
Cytat:Cytat:Postawię więc karkołomną tezę, że głównym kryterium jest tutaj kasa, aktor (czarny czy nie) musi mieć już wyrobioną markę i chcieć się zgodzić na daną rolę. I owszem, to jest punkt, w którym systemowy rasizm zapewne ma wpływ na to, że takich aktorów jest mniej, niż aktorów karnacji kaukazkiej.No tak. Czyli jednak przyznajesz, że whitewashing jest przynajmniej przejawem rasizmu. Dziękuję. Tylko o to mi chodziło.
To zależy mocno od tego, GDZIE. Jeżeli w "Faraonie" Kawalerowicza reprezentatami wszystkich grup etnicznych są Polacy (lub Uzbekowie), to trudno tu się doszukiwać rasizmu. Podobnie z westernami niemieckimi (tak z RFN jak i z NRD), jeżeli tam indian będą grać Francuzi lub Jugosłowianie. Dopatrywanie się tam razizmu jest aberracją. Natomiast owszem, w kraju, w którym populacja daje teoretycznie możliwość do uzyskania wystarczającej liczby wystarczająco uzdolnionych aktorów, whitewashing będzie efektem* rasizmu.
(*"Przejaw" brzmi zbyt ogólnie, żeby przytaknąć bez tego zastrzeżenia)
@Osiris
Do reszty odniosę się później, ale dwie uwagi poniżej już teraz:
Osiris napisał(a): Nie w tym rzecz. Bóg w kulturze chrześcijańskiej przedstawiany był zazwyczaj jako biały starzec. Tymczasem w ostatnich lata grał go np. Morgan Freeman i problemu nie było. Dlaczego zatem Zeus nie może być czarny?
Jak już pisałem, w tym właśnie problem, że Zeus jest osadzony w greckiej kulturze, podczas gdy Deus jest elementem religii pierwotnie semickiej i docelowo uniwersalistycznej. Jeżeli przyjąć tezy, że jesteśmy "out of Africa", nadanie Bogu Ojcu rysów murzyńskich jest jak najbardziej uzasadnione. Nadawanie tychże rysów religii lokalnej - już nie. Przecież ten Zeus nawet człowieka nie stworzył, zrobił do za niego - przypomnijmy - Prometeusz.
I jak pisałem wcześniej, "murzyńskość" Zeusa jest efektem tej samej bzdurnej estetyki, jak "diabelskość" Hadesa. Patrzenie na religię hellenistyczną przez nasz (post-)chrześcijańskie okulary. Paradoksalnie więc czarny Zeus jest przejawem kulturowego "chrysto-washingu", w którym postrzegamy pogańskie religie przez pryzmat naszych własnych.
Cytat:Jasne, jedną ze swoich głównych bogiń przedstawili by jako kobietę z celtyckimi cechami. Bardzo realistyczne.
A Grecy miewali też przecież kontakty z Nubijczykami więc posługując się tą samą logiką, do jakiego wniosku dochodzimy?
W jednym artykule czytałem, że już Rzymianie "farbowali" włosy Venus na czerwono. A co do wspomnianych "Nubijczyków", to w zasadzie bardzo proste, Grecy mieli bogów lokalnych jak i "importowanych". Część była też połączeniem lokalnych "afrodyt" czy "artemiz" z bogami obcymi. Najlepszym przykładem jest Dionizos, którego wjazd na Olimp podkreśla nawet ten status. Istnieje więs szereg innych bogów, dla których "wariacje" pigmentyzacji tak skóry czy włosów byłyby lepiej uzasadnione czy umotywowane.
Ale Zeus? Serio?
To na razie tyle.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!


