ErgoProxy napisał(a):Co było powodem. Przyjrzałem się po prostu owocom, jakimi obrodziła Tuba i jakimi mnie raczy, co tylko szorty otworzę. Przyjrzałem się tej drugiej, wołkistowskiej stronie, wychowanej na amerykańskich elgiebetach, priwiledżach i krytycznych teoriach tego i owego. To jest dramat. Jesli chciałbyś dyskutować z tymi ludźmi, tak twarzą w twarz, całkiem poważnie musiałbyś się liczyć, że Cię obszczekają. A jest to wysoce wyedukowana młodzież, przyszłość ichniejszego narodu, która tylko nie może znieść pracy w Starbucksie 8/6 plus nadgodziny. I tego, że menedżer zmiany na spółkę z klientami poganiają tę przyszłość narodu krzykiem. Oni się serio załamują od tego i chcą związków zawodowych.
Nie życzyłbym sobie oglądać podobnej plagi w moim kraju.
Młodzież, o której pisałeś, popieram. W końcu poza pracą są jeszcze inne rzeczy w życiu, które warto robić - muzyka, podróże, pasje. Praca ma te pasje rozwijać, ma człowieka uszlachetniać, a nie upadlać /pewnie zarabiają tam grosze i jeszcze nie tylko muszą wysłuchiwać wrzasków porąbanych menedżerów, ale również zdebilałych klientów. Pewnie nie miałeś do czynienia z tym tałatajstwem, to nie wiesz, w czym rzecz. Ja pracowałem na pierwszej linii w helpdesku i to mnie nieomal nie doprowadziło do zawału serca. Stres może być naprawdę czynnikiem zawałogennym. A nie ma nic gorszego niż wrzeszczący ludzie. Nie trawię takich i nie tylko nie wyobrażam sobie z takimi pracować, lecz mieć w ogóle z nimi cokolwiek do czynienia. A ty piszesz o pladze. Oni po prostu pewnym rzeczom mówią 'nie'. I bardzo dobrze!
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".

