Dwa Litry Wody napisał(a): Bert04
No dobra. Powiedzmy, że otyłość jest nie tyle chorobą, co pewną wypadkową szeregu uwarunkowań psychospołecznych i mniej lub bardziej świadomych decyzji dotkniętej nią osoby – tak jak np. ubóstwo (Czemuś biedny? Boś głupi. Czemuś głupi? Boś biedny...). Czy sprawi to, że sposób jaki na jej zlikwidowanie zaproponował Lumber, czyli de facto piętnowanie i wyszydzanie osób otyłych, nagle okaże się skuteczny?
Stawiasz nieco złe pytanie. Są powody, dla których otyłość weszła do listy ICD. Są też powody, dla których ludzi otyłych się wyszydza. To dwie różne kwestie, a dla mnie momentem "otwarcia oczu" był przykład, jak kwestie żywieniowe stały się problemem na wyspach Fidżi:
https://psychminds.com/the-fiji-experime...g-in-fiji/
Między rokiem 1995 a 1998 nie zmieniło się nic, poza tym, że wprowadzono telewizję. I praktycznie z dnia na dzień problemami stały się bulimia, diety, zmiany w jedzeniu czy zachowaniu. To nie problem medyczny a problem kulturowy. I pewna refleksja do tego, że te problemy kulturowe też wpływają na oceny medyczne. Nikt nie zamieścił w Sevres żadnego wzorca idealnej zdrowej sylwetki. Nawet w badaniach lekarskich zawsze sprawdza się odbieganie od średniej w społeczeństwie. Paradoksalnie więc, im więcej osób grubych, tym mniej podpadać będzie pod tę kategorię. Czyba że przeprowadzą się do kraju, gdzie - z różnych powodów - jest inna przeciętna wagowa. Lub kutlurowa, bo tu jak widać wyżej jest sprzężenie zwrotne.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

