Dwa Litry Wody napisał(a): Bert
Istotą mojego komentarza do wypowiedzi Lumbera nie jest to czy otyłość jest chorobą, subiektywnym wyborem estetycznym, efektem ubocznym życia w wysokorozwiniętym kraju, czy nową normą, ale zwrócenie uwagi na to, że szykanowanie i wyszydzanie jest kiepską strategią perswazyjną wobec ludzi których chcemy skłonić do zmiany utrwalonych zachowań.
Wydaje mi się, że do wypowiedzi lumbera odniosłem się wystarczająco w komentarzu do lumbera. Chodziłem do szkoły z jednym "grubasem", wiem, jak wyglądało to szykanowanie i wyszydzanie z praktyce. Dzieciaki w dupie miały problemy zdrowotne. Z tego co się słyszy z dorosłych roczników, to tam też otyłość jest tylko pretekstem, głównie (choć nie wyłącznie) wśród kobiet do wzajemnego wbijania sobie szpil i obgadywania za plecami. Ewentualnie do uwag babć, ciotek i matek podczas przymusowego spędzania świąt razem.
Tobie dodam tylko, że tak z obserwacji i autopsji widzę potwierdzenie tego, co twierdzi nowoczesna psychologia. Pozytywna motywacja jest mocniejsza od negatywnej, ta druga może osiągnąć krótkotrwałe efekty, ale za jaką cenę. Natomiast wychodząc z pozycji akceptacji siebie samego i swoich słabości można osiągnąć trwałe, choć być może mniej radykalne zmiany. Tak więc z pierwszej motywacji powstają chude suki, wiecznie wkurwione na świat i otoczenie, bo muszą sobie odmawiać nawet ogórka. A z drugiej krągłe ale zwinne kobiety z lekką nadwagą i pełną zmysłowością, ale przede wszystkim promieniejące szczęściem od wewnątrz na zewnątrz.
EDIT: U facetów nieco podobnie jest ze sportami, albo masz ludzi trenujących dla siebie, zdrowia, samopoczucia. Albo masz wyżywanie się na sobie i innych. Być może są gatunki pośrednie, ale najczęściej motywacja wstępna określa kierunek.
EDIT 2: Jeżeli kogoś ubodło moje seksistowskie przyporządkowanie płci i chce mi to wypomnieć... be my guest.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

