Hans Żydenstein napisał(a): Stwierdzasz, że faceciki wyolbrzymiają, bo zobaczyłeś w excelu jedną daną. Najnowszy odczyt jest 71 %, parę lat wcześniej nie było połowy tego. Temat jak zwykle sprawdzasz powierzchownie i stwierdzasz "jest git".Po prostu stwierdzam, że problem, który był dość duży jeszcze 20 lat temu obecnie jest znacznie mniej powszechny. Ale jak rozumiem, jeżeli dane przeczą aktowi wiary to tym gorzej dla danych. Przyjmuję też do wiadomości, że posługiwanie się oficjalnymi danymi sądowymi jest powierzchowne. Następnym razem specjalnie dla Ciebie postaram się jako dowód znaleźć kilka anonimowych historii opisanych w Internecie.
Cytat:To teraz mi powiedz ile procentowo czasu z dzieckiem musi dostać facet miesięcznie w porównaniu do matki, żeby był zakwalifikowany do kolumny "wykonywanie władzy rodzicielskiej powierzono ojcu i matce"
Czyli teraz przechodzimy z tezy "kobiety masowo pozbawiają praw do opieki nad dziećmi mężczyzn" do tezy "mężczyźni otrzymują zbyt mało czasu z dzieckiem" OK. Niestety takich danych nie mam i chętnie się z nimi zapoznam.
Z tego co znalazłem wygląda to tak:
Cytat:Nie zawsze jest tak, że dziecko przebywa na stałe z obojgiem rodziców. W sytuacji, gdy przebywa ono stale tylko z jednym z rodziców, sposób utrzymywania kontaktów z dzieckiem przez drugiego z nich rodzice określają wspólnie, kierując się dobrem dziecka i biorąc pod uwagę jego rozsądne życzenia. Jeżeli jednak brak jest takiego porozumienia, wówczas o kontaktach z dzieckiem rozstrzyga sąd.
Należałoby zatem znaleźć dane dotyczące tych procesów rozwodowych w których nie było porozumienia pomiędzy rodzicami i wyodrębnić te przypadki w których ojciec otrzymał mniej czasu niż się domagał.
lumberjack napisał(a): Kurde Dziadzie, jasne że tak! Jak ktoś cały czas wpierdala schabowe i karkówkę to chyba zasługuje na informację że to mu może zaszkodzić. Szykanować w sensie informować na paczkach z mięsem ile można spożywać, jakiej ilości nie przekraczać. Jak na puszce z piwem.
No to tutaj pełna zgoda. Nie mam nic przeciwko informowaniu o szkodliwości nadmiernej otyłości jak i całkiem chętnie widziałbym ostrzeżenia na paczkach z mięsem, że jego nadmiar może być szkodliwy. (uśmiecham się na samą myśl o kwiku lobby mięsnego jaki takie coś by wywołało
) Tylko następnym razem uważniej dobieraj słowa, bo jednak większość ludzi, czytając o "szykanowaniu" jakiś osób zrozumie to zupełnie inaczej.
Cytat:I chyba zgodzimy się że należy krytykować te zjawiska zwłaszcza że w Polsce jest ogromne przyzwolenie dla alkoholizmu.
Krytyka zjawiska to zupełnie coś innego niż krytyka osoby.
Cytat:No nie wiem, nie mam danych. Wiem tyle że grubych zrobiło się wszędzie pełno to i rzucają się bardziej w oczy.
Boję się czegoś wprost zupełnie przeciwnego - w społeczeństwach, w których grubych będzie bardzo dużo grubość stanie się po prostu czymś normalnym, akceptowalnym i atrakcyjnym.
A boisz się tego bo faktycznie zależy Ci na zdrowiu tych osób, czy też problemem dla Ciebie jest to, że osoby grube są dla Ciebie nieatrakcyjne?
To pierwsze byłoby uzasadnione, to drugie świadczyłoby jednak, że ta cała fatofobia jednak nie jest do końca wymysłem.
Cytat:No nie masz racji. Jest całe środowisko ludzi "body positive" - oni akceptują swoje ciała takimi jakimi one są
I mają do tego pełne prawo. Bo to jak oni wyglądają jest tylko i wyłącznie ich sprawą. Jeżeli komuś się to nie podoba to jest to problem kogoś a nie ich.
Owszem są tutaj dodatkowo kwestie zdrowotne - ale po pierwsze poważne (mam tu na myśli szkodliwość większą niż inne złe nawyki takie jak np sporadyczne spożywanie alkoholu czy siedzący tryb życia) zagrożenie dla zdrowia zaczyna się przy otyłości znacznie przekraczającej próg przy którym kończy się ogólnie przyjęty model atrakcyjności (mówimy nawet potocznie o nadwadze i chorobliwej nadwadze). Po drugie ich zdrowie jest jednak ich sprawą i takie uświadamianie na siłę może przynieść więcej szkód niż pożytku.
Po trzecie kwestia otyłości jest sprawą delikatniejszą niż np palenie. Bo jak mało kto w okresie szkolnym był mobbingowany przez rówieśników z powodu palenia to "gubasy" często miały z tego powodu przejebane.
I ja rozumiem, że osoby grube dość często alergicznie reagują na próby ich "uświadamiania" zwłaszcza w wykonaniu dobrych wujków z internetu - bo mam dość mocne podejrzenie, że one czują, że zazwyczaj wcale nie chodzi o ich zdrowie tylko o to jak wyglądają.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

