Iselin napisał(a): Tu już wchodzimy w filozofię i pytanie, po co w ogóle wymyśla się jakieś określenia. Między innymi po to, żeby móc dwóch słowach wyjaśnić, z kim ma się do czynienia.Owszem. Ale czasami takie określenie ułatwia dialog, a czasami utrudnia.
Wyobraźmy sobie np. że wymyślę sobie, że słowo „konserwa” definiujemy jako „osoba ceniąca sobie konserwatywne wartości, która nie myje dupy”. No i teraz niby nic w tym złego, że sobie stworzyłem taką a nie inną definicję. No to teraz zacznę w dyskusji używać tego pojęcia i będę jakoś tak dziwnie do identyfikacji kto jest konserwą używał pierwszej części definicji, a do krytyki używał tej drugiej. Dostrzegasz już, gdzie jest problem.
Z definiowaniem pojęcia „łołk” jako „osoby której zależy na prawach mniejszości i która reaguje przesadnie i przypierdala się o byle co” jest dokładnie ten sam problem — identyfikujemy kto jest „łołk” na zasadzie wartości jakie dane osoba wyznaje. Ale krytykujemy na podstawie jakichś memicznych reakcji. W ten sposób w ogóle nie musimy dyskutować o samych wartościach.
Cytat:Z tego, co pamiętam, te osoby nazwały się tak same, właśnie od "woke" czyli przebudzonych, potem po prostu ten termin zaczął być używany ironicznie.Właśnie nie do końca. Wątek rasowy jest tutaj strasznie ważny.
