Hans Żydenstein napisał(a): Dobra Bert, na ten moment już wszystko zostało powiedziane w sprawie tej ustawy antyprzemocowej, nie ma co tego ciągnąć przez kolejne 10 stron. Wybacz, że nie podeprę swoich wypocin polskimi statystykami, gdyż takich zwyczajnie jeszcze nie ma i kto wie kiedy będą. Musisz się zadowolić hiszpańskimi, chyba tam nie żyją kosmici tylko też ludzie tacy jak w Polsce.
ale mam dla Ciebie kolejną zmianę przepisów, którą będziesz zachwycony : https://natemat.pl/546626,zmiana-definic...estepstwem
Cóż, możesz tylko powtórzyć wszystkie argumenty, które wymieniłeś, czyli że domniemanie niewinności jest passe albo, że faceci też będą mogli zgłaszać gwałty![]()
Tylko zadajmy sobie pytanie, po co ta zmiana definicji? Żeby uderzać w prawdziwych gwałcicieli czy w zwykłych mężczyzn, którzy zadali się z nieodpowiednią kobietą? Albo żeby wsadzać za przypadki typu "on był pijany, ona była pijana"?
W 1573 roku wybrano Henryka Walezjusza na króla Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Była to pierwsza i bardzo nieudana elekcja, jak wiadomo. Jedną z jej pozostałości są osławione Artykuły Henrykowskie, czyli nieoficjalna konstytucja RON do czasu powstania tej oficjalnej trzeciomajowej. Innym są liczne relacje francuskich posłów towarzyszących Henrykowi. Przeżywali oni szok kulturowy i nie omieszkali o nim relacjonować. O jedzeniu nożem i widelcem być może słyszałeś, jeden polityk PiS się posłużył tym jako argumentem. Innym szokiem było to, że arystokratowi za zabójstwo chłopa trzeba było się tłumaczyć, normalnie skandal. No i pośród tych listów zachowała się też relacja że w tym dziwnym kraju nad Wisłą oskarżenia kobiety o gwałt są traktowane jako dowód w sprawie. List ów zawierał przypuszczenie, że dlatego Polacy całują kobiety po rękach, żeby właśnie uniknąć tychże oskarżeń, bo inaczej każdy kontakt to, wiadomo.
To, co uważasz za nowoczesne dyrdymały, to w Polsce był standard 450 lat temu. Czasem historia musi zatoczyć koło.
zefciu napisał(a):Cytat:albo, że faceci też będą mogli zgłaszać gwałtyA co? Nie będą mogli?
Dzięki zefciu, przeoczyłem. Dziś to jeszcze tabu gorsze od wspominanych historii o mężczyznach bitych przez kobiety. Ale to tabu też powoli jest zasypywane, choć tu jeszcze roboty sporo. Dożyliśmy czasów, w których nauczyciel ruchający nieletnią uczennicę jest nazywany pedofilem. Ale nauczycielka ruchająca nieletniego ucznia to nadal MILFka, a chłopak to szczęściarz. Jeżeli facet wyrucha pijaną do nieprzytomności kobietę to - powoli - jest uważany za gwałciciela. Jeżeli kobieta wyrucha pijanego do nieprzytomności faceta - nic podobnego. Ale to nie złe prawo tylko złe jego stosowanie i powoli też dociera do świadomości ludzkiej, że faceci bywają też ofiarami tych wszystkich przestępstw.
EDIT: A przypomnijmy, że dożyliśmy takich fajnych czasów, że nie trzeba wcale poić domniemanej ofiary alkoholem, być może zmieszanym dla niepoznaki z Colą (tak, pamiętam czasy, kiedy to była rada dawana sobie przez chłopaków, jak skutecznie zamoczyć na imprezce). Dożyliśmy czasów, kiedy pigułki rufio wsypywane do jakiegokolwiek napoju czynią każdą osobę idealną ofiarą. Nowe prawo to nie tylko gonienie za starodawną kulturą gwałtu, to też nadążanie za jej najnowszymi osiągnięciami.
Sorry, że tak post po poście, ale dotarłem do nowego źródełka w temacie i właśnie go trochę przeglądam:
https://www.niebieskalinia.pl/aktualnosc...021-raport
Generalnie ta "Niebieska Linia" zdaje się być tym, o co pytałem w poprzednim poście, o "pozapolicyjne" źródło porownawcze. Wpadłem na to przypadkiem przy artykule podlinkowanym przez Hansa, była tam wspomniana dysproporcja między sądowymi sprawami o gwałt w PL (600) a zgłoszeniami gwałtu na infolinę tejże orgi (30 tys.). Na razie odkopałem powyżej zalinkowany artykuł, a w nim ciekawa proporcja. Statystyka zabójstw w wyniku przemocy domowej. I mamy tam relację, że zabójstwo partnerki to 47 przypadków, a zabójstwo partnera to 17. Przy czym jeden z tych przypadków zabójstwa partnera należałoby usunąć, gdyż podpada - zgodnie z opracowaniem - pod przypadek "zabójstwa tyrana domowego", czyli kiedy kobieta będąc ofiarą przemocy zabija sprawcę. Dwie kolejne mają podejrzenie tego scenariusza, ale niepewne. Niemniej to tylko jeden, a wyniki pokazują, że ofiar mamy 1:2,938. 1:3,357, jeżeli odejmiemy te dwie "wątpliwe". Ale na końcu dnia możemy to zaokrąglić do uśrednionego 1:3
Przyznaję bez bicia, że to jeszcze bardziej przekracza moje oczekiwania, niż proporcja zgłoszeń, oscylująca wokół 1:6. To znaczy można teraz postulować, że nie każda przemoc kończy się morderstwem, że ta eskalacja to tylko jakiś wycinek, a standardem jest znęcanie ustawiczne. Ale mam już taki wrodzony szacunek do liczb, że nie mogę ich nie wymienić, nawet jak przeczą pewnym z góry założonym tezom.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

