@Hans Zydenstein
Poniższe komentarze do zefcia są też pośrednio do Ciebie, nie chciało mi się nadymać komentarzy ponad miarę.
Powiedzmy, że sformułowałem to inaczej nieco, gdyż było to w kontekście policyjnych działań prewencyjnych. A nie w przypadku wyroków sądowych. Podciąganie prewencji pod domniemanie niewinności oznaczałoby imposybilizm policji i wolną rękę dla sprawców.
Ale z drugiej strony owszem, uzasadniałem to w ten sposób, że kiedyś wyroki sądowe kończyły się często wyrokami śmierci (alternatywnie trwałymi okaleczeniami ciała (odcinanie rąk itp)), ze swojej natury nieodwracalnymi i ostatecznymi. Natomiast do tego momentu dyskutowaliśmy o 14-dniowych zakazach wstępu do domu, z możliwym przedłużeniem do paru miesięcy. Było to wykazanie moralnej, nie prawniczej, różnicy między oboma kwestiami.
Co do tego nowego punktu natomiast nie wypowiadałem się do tej pory. Ekstrapolacja (Hansa) moich wypowiedzi jest naciągana. I tyle. Tylko / aż.
Problemem argumentacji Hansa jest to, że krytykuje prawo, podczas gdy jego argumenty są o stosowaniu prawa i wpływu kultury na to. Obecnie jego stałym argumentem wyżej nie jest problem, że prawo preferuje dzwoniące kobiety nad dzwoniących mężczyzn, że jakiś paragraf czy artykuł powoduje, że mężczyźni mniej chętnie z niego korzystają niż kobiety. Wszystkie te problemy to efekt kultury. Kultury, której Hans nominalnie broni, sypiąc przy tym z rękawa argumenty naprzeciw. Powody, dla których faceci są brani mniej poważnie przy tego typu sytuacjach wynikają z tego samego patriarchatu, który sprawia, że kobietę można było "trochę wyłomotać" albo "trochę zgwałcić" bez konsekwencji.
Te 30 tys. zgłoszeń nie bierze się z sufitu i z urojeń.
No właśnie.
Muszę Ci tutaj przerwać, bo znowu mieszasz jak wyżej Hans, doraźne postępowanie zabezpieczające i finalne decyzje sądowe. Policja sprawdzając dowody rejestracyjne może podjąć decyzję taką lub siaką, ostatecznie w sądach można dochodzić swoich praw. Do tego czasu dowody rejestracyjne dojdą gdzie trzeba, a jak nie dojdą, da się je poświadczyć innymi materialnymi dowodami.
Odniosę się teraz do tej nowej kwestii. Stwarza ono nową sytuację prawną, nową rzeczywistość, w której zgoda wymagana jest a priori i wyraźnie. Część prawactwa robi z tego pomstowanie do nieba w stylu "Teraz będzie trzeba umowę spisywać, zanim człowiek sobie zamoczy". I cóż... właśnie o to chodzi. Odchodzimy od różnych romantycznych modeli z przeszłości na korzyść czegoś, co będzie finalizowało w czymś mniej romantycznym, bardziej oficjalnym. Osobom starej daty (na ciele lub umyśle) trudno się z tym pogodzić. Trudno się też pogodzić z tym, że to, co kiedyś było romantyczne, dziś by podpadało pod ciężki stalking. A co kiedyś było praktyką znormalizowaną, dziś uchodzi za gwał. Kto pamięta tekst Leppera "Czy można zgwałcić prostytutkę?"? Cóż, dożyliśmy (szczęśliwie) takich czasów, że już nie jest to pytanie retoryczne. I dalej zmierzamy w tym kierunku.
Wracając do Twojego porównania, przechodzimy od świata, kiedy można było jeździć samochodem ot tak do świata, w którym trzeba jeździć z dowodem rejestracyjnym i prawem jazdy. Metaforycznie. Nie powiem, że uważam to nowe prawo za idealne a ten nowy świat za lepszy. Nie mam jeszcze wyrobionej opinii w temacie. Wiem jednak, dlaczego te żądania są wysuwane. Nie wynika to z jakiegoś kobiecego spisku, żeby facetów za kraty za urojone gwałty wsadzać, ale właśnie praktyka ze starym prawem. Ale uznaję też obawy strony prawo-konserwatywnej. Jak dotąd żadne prawo nie okazało się odporne na błędne stosowanie. A zabierając "domniemanie zgody" w sytuacjach dotychczas uznawanych nie oferuje nic w zamian. Oprócz "domniemania niezgody do czasu udowodnienia stanu przeciwnego".
Ale jak pisałem wyżej, to moja chwilowa, robocza, nieostateczna opinia w temacie.
Poniższe komentarze do zefcia są też pośrednio do Ciebie, nie chciało mi się nadymać komentarzy ponad miarę.
zefciu napisał(a):Hans Żydenstein napisał(a): Pisał, pisał. Według niegoWolałbym usłyszeć od niego bezpośrednio.
Powiedzmy, że sformułowałem to inaczej nieco, gdyż było to w kontekście policyjnych działań prewencyjnych. A nie w przypadku wyroków sądowych. Podciąganie prewencji pod domniemanie niewinności oznaczałoby imposybilizm policji i wolną rękę dla sprawców.
Ale z drugiej strony owszem, uzasadniałem to w ten sposób, że kiedyś wyroki sądowe kończyły się często wyrokami śmierci (alternatywnie trwałymi okaleczeniami ciała (odcinanie rąk itp)), ze swojej natury nieodwracalnymi i ostatecznymi. Natomiast do tego momentu dyskutowaliśmy o 14-dniowych zakazach wstępu do domu, z możliwym przedłużeniem do paru miesięcy. Było to wykazanie moralnej, nie prawniczej, różnicy między oboma kwestiami.
Co do tego nowego punktu natomiast nie wypowiadałem się do tej pory. Ekstrapolacja (Hansa) moich wypowiedzi jest naciągana. I tyle. Tylko / aż.
Cytat:Cytat:Idź zgłoś, to sprawdzimy jak poważnie zostaniesz potraktowany.Aha. A skoro istnieje problem X, to jest to argument za tym, żeby nie rozwiązywać problemu Y. No nie. Nie każdy tak myśli.
Problemem argumentacji Hansa jest to, że krytykuje prawo, podczas gdy jego argumenty są o stosowaniu prawa i wpływu kultury na to. Obecnie jego stałym argumentem wyżej nie jest problem, że prawo preferuje dzwoniące kobiety nad dzwoniących mężczyzn, że jakiś paragraf czy artykuł powoduje, że mężczyźni mniej chętnie z niego korzystają niż kobiety. Wszystkie te problemy to efekt kultury. Kultury, której Hans nominalnie broni, sypiąc przy tym z rękawa argumenty naprzeciw. Powody, dla których faceci są brani mniej poważnie przy tego typu sytuacjach wynikają z tego samego patriarchatu, który sprawia, że kobietę można było "trochę wyłomotać" albo "trochę zgwałcić" bez konsekwencji.
Cytat:Cytat:Tak, po prostu takich spraw są setki, tysiące i aż trzeba zmieniać definicję gwałtuNo tak. Większość przestępstw seksualnych dokonuje się właśnie w warunkach innych, niż takie, jakie sobie prymitywni ludzie wyobrażają.
Te 30 tys. zgłoszeń nie bierze się z sufitu i z urojeń.
Cytat:.Cytat:Akurat najczęściej gwałcicielem jest znajoma osoba, a nie ktoś czający się gdzieś w parku.No właśnie o to chodzi. Dlatego nie możemy stosować do oceny prawnej tego aktu przestarzałych kryteriów z epoki brązu typu „kobieta musi krzyczeć”, czy „jak zaprosiła to nie jest gwałt”
No właśnie.
Cytat:Cytat:Kup sobie samochód, to zobaczysz.Kupowałem w moim życiu samochód dwa razy. W żadnym z tych przypadków nie doszło do telepatycznego natychmiastowego przesłania informacji o zakupie do urzędu. Zresztą nie o szczegółach technicznych zakupu samochodu mówimy, a o tym, że w pewnych sytuacjach potrzebna jest zgoda i brak dowodu tej zgody jest przesłanką za uznaniem przestępstwa. Gwałt według cywilizowanej definicji nie jest na tym tle wyjątkowy.
Muszę Ci tutaj przerwać, bo znowu mieszasz jak wyżej Hans, doraźne postępowanie zabezpieczające i finalne decyzje sądowe. Policja sprawdzając dowody rejestracyjne może podjąć decyzję taką lub siaką, ostatecznie w sądach można dochodzić swoich praw. Do tego czasu dowody rejestracyjne dojdą gdzie trzeba, a jak nie dojdą, da się je poświadczyć innymi materialnymi dowodami.
Odniosę się teraz do tej nowej kwestii. Stwarza ono nową sytuację prawną, nową rzeczywistość, w której zgoda wymagana jest a priori i wyraźnie. Część prawactwa robi z tego pomstowanie do nieba w stylu "Teraz będzie trzeba umowę spisywać, zanim człowiek sobie zamoczy". I cóż... właśnie o to chodzi. Odchodzimy od różnych romantycznych modeli z przeszłości na korzyść czegoś, co będzie finalizowało w czymś mniej romantycznym, bardziej oficjalnym. Osobom starej daty (na ciele lub umyśle) trudno się z tym pogodzić. Trudno się też pogodzić z tym, że to, co kiedyś było romantyczne, dziś by podpadało pod ciężki stalking. A co kiedyś było praktyką znormalizowaną, dziś uchodzi za gwał. Kto pamięta tekst Leppera "Czy można zgwałcić prostytutkę?"? Cóż, dożyliśmy (szczęśliwie) takich czasów, że już nie jest to pytanie retoryczne. I dalej zmierzamy w tym kierunku.
Wracając do Twojego porównania, przechodzimy od świata, kiedy można było jeździć samochodem ot tak do świata, w którym trzeba jeździć z dowodem rejestracyjnym i prawem jazdy. Metaforycznie. Nie powiem, że uważam to nowe prawo za idealne a ten nowy świat za lepszy. Nie mam jeszcze wyrobionej opinii w temacie. Wiem jednak, dlaczego te żądania są wysuwane. Nie wynika to z jakiegoś kobiecego spisku, żeby facetów za kraty za urojone gwałty wsadzać, ale właśnie praktyka ze starym prawem. Ale uznaję też obawy strony prawo-konserwatywnej. Jak dotąd żadne prawo nie okazało się odporne na błędne stosowanie. A zabierając "domniemanie zgody" w sytuacjach dotychczas uznawanych nie oferuje nic w zamian. Oprócz "domniemania niezgody do czasu udowodnienia stanu przeciwnego".
Ale jak pisałem wyżej, to moja chwilowa, robocza, nieostateczna opinia w temacie.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

