Ja jeszcze wrócę do zalinkowanego przeze mnie przemówienia Nitek-Płażyńskiej. Obok niej pzemawiali też Śliwka, Nadbereżny, jakaś pani mi nieznana i Bocheński. Moja teoryjka - to był trochę kasting prawyborczy na wybory prezydenckie w 2025. Nitek-Płażyńska reprezentowała swego oszczędzanego męża. Nadbereżny w 2018 roku mocno wygrał w Stalowej Woli i PiS się nim lubi chwalić, udowadniając, że w jakichś miastach mocno wygrać potrafi. Śliwka, wedle Stanu Wyjątkowego, obok Boguckiego, jest troszkę brany pod uwagę do roli "Nowego Dudy". Bocheński - wiadomo - Wawa, pupil Prezesa i Janiny Goss.
Tyle, że Nadbereżny nie ma prezencji, by wystawiła go partia narodowo-katolicka (zbyt śniadą ma twarz) i znów Stalowej Woli tak mocno nie zawojuje. Śliwkę w Elblągu łatwo pokona Missan. Bocheńskiego zniszczy Trzaskowski. Tylko Płażyński zostaje jako opcja nieuwłaczająca dla PiSu.
Tyle, że Nadbereżny nie ma prezencji, by wystawiła go partia narodowo-katolicka (zbyt śniadą ma twarz) i znów Stalowej Woli tak mocno nie zawojuje. Śliwkę w Elblągu łatwo pokona Missan. Bocheńskiego zniszczy Trzaskowski. Tylko Płażyński zostaje jako opcja nieuwłaczająca dla PiSu.
"I sent you lilies now I want back those flowers"


