zefciu napisał(a): No ale jeśli o człowieczeństwie i prawach jednostki ma decydować DNA, to albo legalnym jest zamordowanie jednego z bliźniaków homozygotycznych, albo też należy chronić każdy odcięty kawałek tkanki. Więc już do tego argumentu się odniosłem.
Musiało być w części, którą przegapiłem. Chociaż Ergo wytoczył ten argument. I przyznaję, że dotychczas myślałem, że "klonowanie" bliźniaków odbywa się praktycznie w pierwszych chwilach po zapłodnieniu. A tu zagwozdka, jeszcze w 15 dniu może nastąpić taki podział. Jednakże w takim przypadku najczęściej prowadzi do biliźniąt syjamskich, czyli "dwóch osób w jednym ciele", a nie jednej osoby w dwóch ciałach, jak pisał Ergo. Przyznaję, że osłabia to ten tok argumentacji.
Co do zaś klonowania, to ciągle jeszcze SF. Nie wydaje mi się, że należy przywiązywać większą wagę do kwestii klonowania ludzi, niż do podróży w czasie, inwazji kosmitów czy wreszcie opowieści teologicznych o duszach i czakrach.
Cytat:Cytat:Problem z Biblią jest taki, że miesza zalecenia wynikające z praktyki i z teologii.A ja myślałem, że według Biblii Bóg stworzył świat wraz z praktycznymi konsekwencjami.
Poza tym, jak uznamy, że możemy sobie tak decydować, to da się na podstawie Biblii dowieść wszystko.
Być może nie wyraziłem się jasno. Chyba nikt tutal nie używał Bibli w jej teologicznym znaczeniu. Kontekst, który sam wyprowadziłeś, była relacja na temat postrzegania tzw. człowieczeństwa w społeczeństwach historycznych. I może ograniczmy się do tego w obecnym kontekście. Nie po to, żeby coś "dowodzić", ale żeby mieć wejrzenie w tok myślenia i w zachowania społeczeństw sprzed paru stuleci. Nawet nie wiem, w którym miejscu miało być to rzekome świętowanie narodzin po odstawieniu od piersi, opis narodzin Jana Chrzciciela tego przynajmniej nie potwierdza. Jeżeli nawet jednak, to patrz wyżej, mój poprzedni post.
Socjopapa napisał(a):zefciu napisał(a): To synonimy.
Odnoszę wrażenie, że Geranium chodziło o to, że nie każda aborcja kończy się śmiercią płodu.
Nie są znane mi przypadki, kiedy udana aborcja nie kończyłaby się śmiercią płodu. Gdyby wynaleziono technikę ekstrakcji płodu z brzucha matki bez jego uśmiercania, sporo dylematów moralnych można by w ten sposób rozwiązać. A gdyby jeszcze dało się te płody implantować osobom starającym się o dziecko, mielibyśmy rewolucję w kwestii pomagania osobom bezdzietnym, które odesłałoby in vitro do lamusa.
Wracając zaś do geranium, myślę że uważała coś przeciwnego. Tzn. czasem płód umiera a ciąża nadal trwa* I taka aborcja dotycząca martwego płodu ma dla wielu osób inne znaczenie moralne niż aborcja dotycząca płodu jeszcze żywego. Albo uśmiercanego w celowo przed usunięciem właściwym.
Tak zastanawiając się poniewczasie, być może geranium myli tutaj aborcję (czyli samo przerwanie ciąży) właśnie z tymi procesami usuwania płodu (żywego czy już nie). Czyli łyżeczkowanie, jeżeli płód jest w macicy, ewentualnie usunięcie jajowodu w przypadku ciąży pozamacicznej.
(*mam na myśli tu sam proces, zagnieżdżenie, pępowinę i tak dalej. Mniejsza o definicje, gdyż definicja ciąży też się zmienia).
PS: Powyżej używam słowa "płód" niezależnie od tego, czy w jakiejś konkretnej fazie ciąży medycyna używa jakiegoś innego słowa.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

