zefciu napisał(a): No tak. Tylko tutaj mamy starcie dwóch paradygmatów. Jeden z nich jest kolektywny, skoncentrowany właśnie na reprodukcji zbiorowości. Drugi — indywidualistyczny, skoncentrowany na jakości życia jednostki. I progres moralności, jaki obserwujemy w dzisiejszych czasach oznacza odchodzenie od pierwszego ku drugiemu.
Widzieliśmy to niedawno w dyskusji z Hansem, który najpierw zarzekał się iż „nie wolno zabijać”, ale gdy wskazałem mu iż jego moralność wcale nie zakłada, że „w ogóle nie wolno zabijać” poprawił się iż „nie wolno zabijać członków swojej społeczności”. To jest właśnie paradygmat tradycyjny, którego logikę widzimy tym wyraźniej, im bardziej cofniemy się w czasie. Ten DNA-centryzm jest tego częścią, bo wszak DNA wynika z naszej przynależności rodzinno-etnicznej. Obecnie jednak pojawiają się heretycy, którzy koncentrując się na szczęściu indywidualnej jednostki stwierdzą, że kara śmierci jest niemoralna, a aborcja płodu bez wykształconego mózgu jest sama w sobie moralnie neutralna.
Dla wyznawcy tradycyjnej moralności wyrzucenie dziecka do lasu jest może trudną decyzją, ale jednak koniecznością, gdy uzasadni się ją ochroną zbiorowości. Dla progresywisty — jednoznacznym złem. Dla tego ostatniego badania na temat odczuwania zwierząt mogą stać się argumentem za moralną koniecznością weganizmu. Dla tego pierwszego — są irrelewantne. Itd.
Jaka jest ocena tego progresu, to oczywiście pozostaje w gestii oceniających. Dla progresywisty progres jest dobry, bo maksymalizuje szczęściej jednostek. Dla konserwatysty — obserwujemy rozkład społeczeństw i łolaboga co to będzie. Mimo to ani jeden ani drugi nie zaneguje przecież faktu, że taka przemiana zachodzi.
Myślę, że parę rzeczy Ci umyka. Po pierwsze tak, jak nie jest możliwy język prywatny, tak- a nawet bardziej!- nie jest możliwa prywatna moralność, w sensie systemu reguł i sankcji.
Progres, który obserwujemy, jest uwarunkowany postępem technologicznym, przekładającym się na ekonomię, a ta dalej na kulturę. I jest to rzeczywiście progres w stronę zwiększenia wartości jednostki. Z tym, że jest on możliwy przez wzrost wagi jednostki dla funkcjonowania zbiorowości, która jest nośnikiem określonej kultury (w tym moralności).
Przewartościowania, jakie obserwujemy, należy rozumieć ekonomicznie. I w ekonomię tego procesu wpisany jest inkluzywizm, obejmujący także członków innych społeczności, o ile nie są wrodzy naszej- bo stanowią potencjalnie kapitał społeczny, który nasza zbiorowość chętnie przygarnie. No i są to także potencjalne nośniki memów tej moralności, które w obecnych warunkach, które pozwalają coraz lepiej zadbać zbiorowości o jednostkę, całkiem dobrze proliferują.
Z drugiej strony mamy katolicyzm, którego memy w naszych polskich warunkach mają mały potencjał przekazu poprzecznego i dlatego mamy w nim tę całą antyaborcyjność. Bo katolicyzm korzysta z zależności młodszego pokolenia od swoich rodziców i dziadków, a zależność tą zwiększa brak możliwości przerwania ciąży w warunkach niesprzyjających inwestycji rodzicielskiej. Stąd się zaś bierze większa podatność młodych na kulturową presję starszego pokolenia, chrzczenie dzieci, posyłanie na religię itd.
Weganizm z "powodów etycznych" zresztą też da się właśnie lepiej zrozumieć dzięki tym ekonomiczno-ewolucyjnym wyjaśnieniom, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę to, co pisałem o statystycznej skuteczności norm w realizowaniu pewnych funkcji (statystycznym sukcesie memów w odpowiedzi na presje selekcyjne) i biorących się stąd uproszczeniach. Spójrz tu: https://ateista.pl/showthread.php?tid=14907 Łatwiej go (weganizm) zrozumieć mając na uwadze presję na wykorzystanie potencjału jednostki, któremu sprzyja ochrona jej przed wywołującymi społeczne wycofanie czynnikami awersyjnymi wywołującymi, biorąc pod uwagę to co piszę o tych uproszczeniach (tu także przeciętna zasobów poznawczych wywiera presję), wreszcie pamiętając, że weganizm to raczej zjawisko miejskie, zjawisko powiązane ze zbiorowościami opierającymi swoją gospodarkę na usługach, handlu i przemyśle, a nie rolnictwie (i oczywistym przeciwieństwie, jakie stanowi lobby hodowców zwierząt), a także biorąc pod uwagę to, jak dla cienionego w tych zbiorowościach dobrostanu jednostki ważny może być zwierzęcy pupil.
Dlatego dla progresywisty jest zarówno w porządku, jeśli kobieta postanawia przerwać niechcianą ciążę (i w ten sposób uśmiercić osobnika H.sapiens), jak i nie jest w porządku, jeśli ktoś przyczyni się do poronienia chcianej ciąży. Z powodu tych uproszczeń i presji na statystyczną tylko funkcjonalność norm progresywista będzie z drugiej strony często obstawał przy ochronie życia jednostki już narodzonej, w szczególności świadomej, nawet zbrodniarza, chociaż łatwo mu będzie zgodzić się na dobrowolną eutanazję motywowaną cierpieniem (cierpiąca jednostka także gorzej funkcjonuje, no w tym całym dbaniu o dobrostan jednostki mieści się także pozytywne wartościowanie swobody różnych indywidualnych wyborów, zresztą wpisując się świetnie w napędzający gospodarkę konsumpcjonizm).
bert04 napisał(a): Myślałem, że te koncepcje już wyginęły, ale cóż, siurpryza, nadal pokutują.
Twoja odpowiedź jest tak kretyńska w próbie zdyskredytowania mnie, że nie doczekasz się odpowiedzi na resztę swoich uwag poza tym jedynie, że sugerowanie, że "we właściwych warunkach przekształca się w" nie ma wystarczająco szerokiego znaczenia, żeby napisać o gamecie to, co sam napisałeś o zygocie, to bardzo interesujący przykład noszenia klapek na oczkach.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark
Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark
Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315

