Neuro napisał(a):No dobra, ale chodzi mi o naturalną energię, a nie wytwarzaną przez urządzenia ;-)Toteż tłumaczę Ci, że energii wszystko jedno, przez co jest wytwarzana. W ogóle, energia to jest taka liczba wprowadzona przez fizyków, a nie jakaś mistyczna siła. Elektronom natomiast wszystko jedno, czy płyną w sposób uporządkowany po powierzchni kawałka drutu, czy z Io do Jowisza po takiej rurce w magnetosferze tego drugiego.
O tym, że żywe komórki są zbudowane z nanomaszyn (i innych nanitów nie będzie), też warto wspomnieć, bo to nie jest wiedza powszechna. Z reguły podają to kreacjoniści jako argument za inteligentnym projektem. Nie; to jest argument za słabością człowieka, że z ogromnych konglomeratów materii buduje z wysiłkiem coś, co w przyrodzie poskładało się samo z atomów i to na wiele sposobów.
Neuro napisał(a):No to budzi współczucie, troskę i czułość ta jego nieporadność ;-)I ma to określony sens ewolucyjny. Teraz pytanie, dlaczego takiego współczucia, troski i czułości nie wzbudza np. niemowlę cyklop. Nie weźmie ani jednego oddechu, bo oprócz pojedynczego oka ma zdewastowany mózg, ale w macicy żyć będzie do samego końca i trzeba je będzie urodzić. A poród u człowieka jest obarczony takim ryzykiem, że w warunkach naturalnych umierała połowa pierworódek.
I teraz zagwozdka: współczucie, troskę i czułość z powodu nieporadności (oraz bobasowatego wyglądu!) budzą także blondynki. I ma to określony sens ewolucyjny. Czy mamy iść w ślad za tym trendem i sprawić, że za tysiąc pokoleń nie będzie z kogo wybierać oprócz samych blondynek, czy jednak sprzeciwimy się ewolucji i zbudujemy środowisko (również społeczne) premiujące zaradność wśród kobiet?
Neuro napisał(a):Nie każde. Niektóre właśnie patrzą z pożałowaniem na tę dzicz w okół.Rzeczywiście, nie każde. Niektóre dzieci się wieszają. Tak przyroda usuwa chybione projekty, które źle się poskładały. Nie potrzeba do tego aborcji, starczy pozwolić działać naturze.
I teraz zagwozdka: czy mamy iść w poprzek tego trendu i sprawić, że za tysiąc pokoleń będziemy mieli ludzkość złożoną z mentalnych kalek i nadwrażliwców, czy jednak zachować mądrość przodków, którzy kwitowali takie sytuacje wzruszeniem ramion: "powiesiło się, bo widać było nie do życia"?
Neuro napisał(a):To może kwestia pewnego wyboru - czy chcemy patrzeć w sposób czysty i dostrzegać piękno, czy też wolimy je przykryć mentalnymi osądami ;-)To, co uważasz za czyste spojrzenie, samo w sobie jest mentalnym osądem.
Nie postrzegasz świata. Postrzegasz symulakrum konstruowane przez Twoje zmysły, zewnętrzne i wewnętrzne, które poskładały się jako ewolucyjne prowizorki do działania skutecznego, ale w warunkach odmiennych od obecnych i przyszłych. Taka jest brutalna rzeczywistość świata tego.
