To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Poprawność polityczna coraz bradziej terroryzuje!
Osiris napisał(a):
bert04 napisał(a):
A tu przykłado łołkowej logiki, która poszła za daleko
Szkoda, że Twoje argumenty niczego takiego nie pokazują. 

Patrz niżej

Cytat:
Cytat:Pokazać można dużo. Ale tutaj zamykamy kółko reprezentacji. Co by było, gdyby wyprodukować film twoich marzeń, jak to imigrant z imigranckiej rodziny gnębionej przez inne imigranckie rodziny zebrał się i rozwiązał ten problem na własną rękę? Pies z kulawą nogą by na ten film nie poszedł.

Serio? Z jakiego niby powodu? Całkiem niedawno mieliśmy przykład filmu o imigrantach zza wschodniej granicy i powiedzieć, że było o nim głośno, to nic nie powiedzieć. Przypomina mi się też popularna komedia z lat 80-tych z Eddiem Murphym pt. "Książę w Nowym Jorku" która też była popularna więc to, co twierdzisz, nie ma zbytnio sensu. 

Przyznaję, że filmu nie oglądałem, więc może powiesz mi, ile czasu ekranowego dostaje Abu Bashir, ile "Strażnik", ile "Aktywiści" i Marta a ile Julia? Dlaczego Abu Bashir nie radzi sobie sam tylko potrzebuje całego wianuszka white-saviorów, w tym co najmniej pasywnej pomocy strażnika? Czy nie lepiej byłoby zrobić film, w którym uchodźcy radzą sobie sami, bez żadnych białych tokenów, z którymi widz potrafiłby się identyfikować?

Mogę tak bez końca. Co do Murphyego, owszem, był prekursorem blacksploitation, ale nie zapominaj, że w tym czasie czarni też byli już widzami i płacili za bilety. Niektóre z tych filmów były bardziej strawne dla białej publiczności, niektóre mniej, Foxy Brown i Vampiry w Nowym Jorku (tu znowu Murphy) chyba są wśród najbardziej popularnych.

Jak już jesteśmy przy obsadzaniu czarnych, to wspomnijmy o całkiem częstym motywie w filmach czy serialach kryminalnych. A mianowicie o obsadzaniu murzyna w roli szefa departamentu policji. Główny bohater, biały, miał za szefa czarnego gościa, który go regularnie opierdzielał za łamanie reguł, od czasu do czasu przymykając oko na to. Być może nie raziłoby wcale, gdyby nie to, że w tamtych czasach było tak samo mało prawdopodobne, jak czarny minister obrony USA. Albo czarny prezydent.

Cytat:
Cytat:Obsadzanie białego Clinta Eastwooda w głównej roli ma tę samą przyczynę, co obsadzanie czarnych aktorów w rolach elfów czy Varylianów. "Reprezentacja". Czyli kasa. Bo o to chodzi. Film ma sprzedawać się białej publiczności, a ta prędzej zidentyfikuje się z białym rasistą, który w konfrontacji z obcą kulturą zacznie nicować swoje dotychczasowe poglądy i mniemania. Ignorujesz też tak ważny aspekt winy i pokuty. Clint / Kowalski ciągle nosi w sobie zadrę z wojny koreańskiej, traumę zabijania młodych koreańczyków czy chińczyków. Dla niego poświęcenie jest też pokutą za tamto zabijanie. To także temat, z którym amerykański widz coś może zacząć, wojna w Korei to część ich historii a wręcz mitologii. Oni dopiero od Wietnamu zaczynają reflektować na temat okropniości wojny. A tutaj Clint / Walt przesuwa granicę wstecz i portretuje weterana tamtej wojny, który jeszcze na starość nie może pozbyć się tamtych przeżyć. Można zrobić film o Hmongach? Pewnie można. Ale do takiego flimu należałoby najpierw dołoży pięciogodzinną dokumentację, kto zacz ci cali Hmongowie i skąd oni się w Ameryce wzięli. Filmu komercyjnego z tego nie upieczesz.

Masz rację jeśli chodzi o wpływ doświadczeń wojennych Walta natomiast ja nie argumentowałem, że "Gran Torino" to film zły, wręcz przeciwnie. Chodzi o wątpliwy antyrasistowski przekaz który Lumber tak wychwalał. Jego samego zachowanie jest na to świetnym dowodem - twierdzi, że się z niego tak wiele nauczył o imigrantach rzucając jednocześnie "żółtkami" w stronę mieszkańców Azji, zapewne dlatego, że Walt również nie miał z tym zbytniego problemu, delikatnie mówiąc. 

Przekaz "problematyczny" dla tych, którzy nie potrafią rozróżniać dwóch kwestii: filmów rasistowskich i filmów o rasizmie. I czy filmy o rasizmie mogą zawierać też protagonistów rasistowski. Najbardziej ekstremalny przykład to dla mnie American History X. Gran Torino może idzie inną drogą, ale generalnie zawiera ten motyw. Rasista żyjący w dzielnicy zdominowanej przez imigrantów Hmongowskich, rasista, którego rdzennie amerykańskie nazwisko "Kowalski" jest kaleczone przez pomoc lekarską o czarnej karnacji i jakimś-tam hidżabie na głowie, ten rasista zaczyna zmieniać swoje nastawienie, poczynając od obrony dzieci (genialna scenka, w której białego dupka gra Scott Eastwood), który zaczyna widzieć w tych "żółtkach" drugiego człowieka, który na końcu usynawia jednego z nich, czego końcowym aktem jest danie mu w spadku tego samochodu, który daje tytuł filmowi. Jeżeli to nie jest film o przemianie wewnętrznej bohatera, to nie wiem co. Owszem, można marudzić, że ta przemiana nie poszła dalej. Ale konsekwencja filmu była taka, że Walt był w drodze, i gdyby nie wydarzenia pod sam koniec, który przerwały ten proces zmian, stałby się "białym Hmongiem" wśród Hmongów. Co zresztą też pokazuje scena pogrzebu.

Serio, można na siłę wyjąć to wszystko powyższe i skupić się tylko na początkowych scenach filmu, wyjmując wszystko powyższe z kontekstu. To jest właśnie "logika, która poszła za daleko", koncentrująca się na jakichś pierdołach typu, że w kinie ktoś się chichrał z rasistowskich wstawek Walta.

Cytat:
Cytat:PS: I tak, uważam, że głównym powodem "reprezentacji" czarnych jest ta sama kasa. Czarni widzowie prędzej zidentyfikują się z czarnym elfem. Lub Valerianem. Zresztą, powody oburzania się na białych Waltów są w dużym stopniu symetryczne, jak na czarne elfy. Poza jednym szczegółym, film w którym zamiast Walta byłby jakiś azjata robiący porządek w dzielnicy byłby innym filmem.
No ale ja nigdy nie twierdziłem, że kasa za tym nie stoi, wręcz przeciwnie. Symetryzmu natomiast tutaj nie ma raczej w ogóle - nie da się porównać niechęci niektórych krytyków w stosunku do kolejnego flmu prezentującego białego wybawiciela z wręcz globalnym kociokwikiem związanym z kolorem skóry elfa. Co najmniej niesmak pozostaje gdy widać jaki oddźwięk mają takie historie przy generalnym przemilczaniu "whitewashingu" z którym przecież nadal mamy do czynienia. Tylko z ostatniego roku można podać takie przykłady jak " Maestro", "Tetris" czy "Bullet Train" ale wątpliwe czy hipokryci krytykujący czarne elfy nawet się zainteresowali się tematem. 

Washing washingowi nierówny. Keanu Reeves jest uważany za białego aktora, choć ma nieco skomplikowane korzenie. Obsadzenie jego w roli Siddhatry raziło co niektórych, ale dla mnie nie psuło narracji, dla mnie potrafił odegrać rolę wiarygodnie. Natomiast jego udział w 47 Roninach był wrzuceniem takiego białasa do filmu o tematyce rdzennie japońskiej jak zdechłego szczura do zupy. Myślę, że nie byłem jedynym białym, któremu psuło to - i tak nie najlepszy - film. Raziło równie mocno, jak wspominany tokenowy czarny elf. Rozdzielanie karnacji i pigmentacji według rozdzielnika, żeby każdemu coś dla oka było, plwając na logikę i spójność narracji, białas do japonii, murzynka do Khazad Dum, byleby "reprezentacja" się zgadzała. Być może jako biały widz bardziej zauważam czarne role, ale "bardziej" nie oznacza "tylko".

Dlatego też w mojej dyskusji z kmatem argumentuję na korzyść obsadzania czarnych aktorów w roli Velarionów. Być może jest to naginanie świata stworzonego przez GRR Martina do potrzeb widza w USA. Ale jest to naginanie eleganckie i wewnętrznie spójne, nagina zasady nie łamiąc i tworzy na nowo spójną narrację. Tokenowe czarne elfy i krasnoludy we wspominanych serialach konkurencji olewają logiki i genetyki, po prostu obsadzając role według przypadkowego rozdzielnika. Tak, żeby "reprezentacja" była po równo w każdej grupie.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Poprawność polityczna coraz bradziej terroryzuje! - przez bert04 - 15.05.2024, 10:49
RE: Poprawność polityczna coraz bradziej terroryzuje! - przez Poszukujacy - 21.05.2024, 02:37
RE: Poprawność polityczna coraz bradziej terroryzuje! - przez Poszukujacy - 30.05.2024, 15:51
RE: Poprawność polityczna coraz bradziej terroryzuje! - przez Poszukujacy - 30.05.2024, 19:05
RE: Poprawność polityczna coraz bradziej terroryzuje! - przez Poszukujacy - 03.08.2024, 12:13
RE: Poprawność polityczna coraz bradziej terroryzuje! - przez Poszukujacy - 03.08.2024, 13:05
RE: Poprawność polityczna coraz bradziej terroryzuje! - przez Poszukujacy - 03.08.2024, 14:13
RE: Poprawność polityczna coraz bradziej terroryzuje! - przez Poszukujacy - 03.08.2024, 15:03
RE: Poprawność polityczna coraz bradziej terroryzuje! - przez Poszukujacy - 03.08.2024, 15:09
RE: Poprawność polityczna coraz bradziej terroryzuje! - przez Poszukujacy - 03.08.2024, 16:36
RE: Poprawność polityczna coraz bradziej terroryzuje! - przez Poszukujacy - 03.08.2024, 19:52
RE: Shogun, książka i seriale - przez lumberjack - 29.04.2024, 21:58
RE: Shogun, książka i seriale - przez Sofeicz - 02.05.2024, 12:32
RE: Shogun, książka i seriale - przez zefciu - 30.04.2024, 07:26
RE: Shogun, książka i seriale - przez bert04 - 30.04.2024, 08:29
RE: Shogun, książka i seriale - przez Osiris - 30.04.2024, 08:35

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 10 gości