Och, pewnie i by się zreformować dało, gdyby tylko Paweł nie ufundował całego chrześcijaństwa na pewnym pokerowym blefie. Trochę obrazowo: jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, to próżna jest nasza wiara. Blef polega na tym, że nikt z was nie wie, czy aby przypadkiem nie zmartwychwstał, ale my wam mówimy, że tak, a wy macie innego wyboru, jak nam zaufać. Katolicy rozciągnęli ten blef na całą prawdę o calutkim świecie... a potem wyskoczył ten cholerny Galileusz (i paru innych ancymonów). I zrobiła się z tego nauka, której Kościół nie przewidział, której nie miał się jak przeciwstawić i która Kościołowi przeczyła - wynalazkami, które po prostu działały (i działają po dziś dzień). Dlatego Kościół został wypłukany z intelektualistów, którzy poszli szukać prawdy na drodze Galileusza, a ci którzy się ostali, potracili wiarę, tak po prostu. Nie ma dziś wiary na szczytach Kościoła. I dlatego zgodzę się z Tobą, że katolicyzm gnije i najprawdopodobniej zgnije do reszty, a to co przetrwa zdrowego wchłonie zapewne New Age.
|
Pytanie o religię w szkołach
|
|
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
