bert04 napisał(a): Podałem konkretny przykład. Przejeżdżasz koło wypadku nie zatrzymując się. Ponieważ widziałeś wypadek i zdajesz sobie sprawę z tego, że mogą tam umrzeć ludzie, masz odpowiedzialność za ich los.Dlaczego?
bert04 napisał(a): To byłaby "etyka chęci". Jeżeli chcemy pomóc rannym w wypadku a tego nie robimy, mamy odpowiedzialność, a jak nam to wisi i dynda, nie mamy. Tyle że to nie jest opis odpowiedzialności a opis tego, co potocznie określamy jako wyrzuty sumienia. W tej "etyce chęci" osoba z wyrzutami sumienia miałaby odpowiedzialność za ewentulaną śmierć osób w wypadku, a osoba bez takowych - nie miałaby.Jesteśmy odpowiedzialni wobec tego co się w nas pojawia - jak na to odpowiemy. Od tego zależy w jaki sposób będziemy realizować pojawiające się w nas powołania i jak będziemy programować swoją osobowość.
bert04 napisał(a): "Moralność indywidualna" nie jest moralnością, a przynajmniej nie w ujęciu Kanta. Każda moralność rozbija się o nadrzędną zasadę, czy moja zasada działania (lub nie-działania) może być nadrzędną zasadą dla wszyskich ludzi. A nie tylko - na poprawę mojego samopoczucia.2 aspekty:
1) Kant ma prawo do swojej opinii
2) Ale i tak moim zdaniem może. Skoro oceniam swoją postawę jako optymalną, a chcę zarazem dla innych jak najlepiej, to chcę aby inni także ją przyjęli, bo oceniam że tak będzie najlepiej dla wszystkich
bert04 napisał(a): Jeżeli widzisz, że dziecko koło ciebie biegnie na ulicę pełną samochodów za piłeczką, nie-działanie będzie miało konsekwencje.Moim zdaniem nie. Samo nie-działanie będzie brakiem ingerencji, a więc brakiem tworzenia konsekwencji. Natomiast powstrzymanie się od działania - czyli zablokowanie/stłumienie swoich impulsów do działania to już będzie pewne działanie, a więc może mieć swoje konsekwencje.
bert04 napisał(a): Mam nadzieję, że dwa przykłady powyższe rozjaśniły kwestię. Bo co to za etyka, która na konkretnych przykładach się nie sprawdza?Jak to nie sprawdza? ;-)
bert04 napisał(a): Jednym z powodów mojej "wewnętrznej apostazji"Ej no. I Ty też? Ech...nie wiem czemu, ale to może trochę smutne, bo zgaduję, że katolicyzm wcześniej przynosił Tobie pewne korzyści i wzmacniał wartości. Mam nadzieję, że się efektywnie odnajdziesz na nowej drodze.
bert04 napisał(a): jest właśnie to, że ta katolicka nauka jest pełna wewnętrznych sprzeczności w tym stylu:wow:
bert04 napisał(a): Nie wiem, co masz na myśli względem "odpowiedzialności wobec poruszeń własnego serca".To już, sądzę, że wyjaśniłem w tym poście, powyżej.
bert04 napisał(a): Wygląda mi to na jakieś górnolotne opisanie moralności w stylu "zło jest to, po czym się źle czujesz, dobre jest to, po czym się dobrze czujesz". Nie pierwszy raz stykam się z tego typu opisem moralności, nazywam ją "moralność indywidualna" dla własnych potrzeb, nawet nie wiem, czy istnieje jakieś oficjalne określenie tego. Z powodów wymienionych wyżej nie uznaję tego za moralność, dla mnie różnica między moralnością a nie-moralnością to Kant.Do tego też się już odniosłem. I w sumie daleki jestem raczej od takich absolutnych, autorytatywnych stwierdzeń, że coś jest "złe".
bert04 napisał(a): Ale nawet jeżeli by uznać, że tego typu "odpowiedzialność wobec poruszeń własnego serca" jest zasadą moralną, to jak chcesz z tego wyprowadza jakiekolwiek zasady wobec aborcji? Dla ciebie to zło, bo się potem źle czujesz, dla innego dobro, bo się dobrze czuje, czemu uważasz, że masz prawo innym bronić dostępu do szczęścia na ich sposób? Bo twoje poruszenia serca są ważniejsze niż poruszenia serca innych ludzi, bezpośredni z tą kwestią związanych?Po prostu nie chcę przykładać ręki do niszczenia delikatnych ludzkich organizmów - myśl o tym budzi u mnie przykrość, poczucie winy i obawy o negatywne konsekwencje dla mojej duszy (karmiczno-psychiczne).
bert04 napisał(a): I starczyło, każdy głos nie-oddany na Clinton był na wagę złota i zdecydował o wygranej konkurenta.W zasadzie to głos nie-oddany jest głosem nieistniejącym, więc nie może o niczym decydować ;-)
A w przykładzie chodziło o drugą turę wyborów prezydenckich i odnosiło się do nie pójścia na wybory lub oddania głosu nieważnego. Równie dobrze druga strona mogła mówić, że brak oddania głosu, to głos na Komorowskiego. Więc jeśli obie strony miały rację w tej sofistyce, to nie oddany głos, był jednocześnie głosem na Kaczyńskiego i na Komorowskiego ;-)
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
May all beings be at ease.
May all beings be happy

