Baptiste napisał(a):To zupełnie nieprawdopodobna interpretacja działania reżysera. Czasem zmiana charakteru czy płci postaci wynika z przyczyn fabularnych i nie ma nic wspólnego z wokizmem. Są jakieś przesłanki z których można wywnioskować takie działanie czy to Twoje wymysły?zefciu napisał(a): Zauważ, jak Baptiste twierdzi, że Villeneuve nas oszukał, bo złośliwie dał w trailerze czarną kobietę, a potem zrobił, troll jeden, dobry film.Tak na szybko, bo widzę tu jakieś nieporozumienie. Uważam, że myk polegał na tym, że trailer zwykle stanowi wyznacznik jakiegoś trendu. Albo inaczej - tak często odbierają to jego widzowie. Z tego powodu płciowa podmianka bohatera u wokistów rozbudziła nadzieje na więcej, a u niewokistów przeciwnie - rozbudziła obawy. Finalnie okazało się, że cały ten wokizm rozpoczął się i skończył w miejscu ukazanym na trailerze dlatego też Ci drudzy odetchnęli z ulgą, bo w ich odczuciu obecność wokizmu zwykle oznacza nieoglądalność danego obrazu. Niemożność cieszenia się nim.
Cytat:Osobiście nie uważam, że wokizm sam w sobie sprawia, że dany obraz jest marny. Raczej z jakiś powodów skłonność do wokizmu współtowarzyszy niskim kwalifikacjom, zdolnościom scenariuszowym, brakowi artyzmu. Wokizm w filmie to jakiś podzbiór lewicowych treści skupiający się głównie na podmianach płciowych i/lub rasowych fikcyjnych bądź historycznych postaci. Podmianie wynikającej z potrzeby emancypacji określonych grup, którą to potrzebę emancypacji w takiej właśnie formie widzą twórcy, aktorzy, producenci, podkreślając to np. w wywiadach.
Czyli jeśli w "Pierścieniach Władzy" nie byłoby czarnych elfów, zamiast Galadrieli byłby jakiś męski odpowiednik, to serial byłby dobry. To, co piszesz nie ma żadnego sensu.
Cytat:I gdy to jest ten podzbiór to zwykle wychodzi kicha. Gdy natomiast treści lewicowe są przemycane w swojej szerszej formie to moim zdaniem rezultaty są zwykle lepsze. Jestem w stanie wskazać obiektywnie dobre produkcje (The Last of Us lub Wielka Woda), które choć dla mnie są z tego powodu ciężkostrawne to jednak obiektywnie zostały zrealizowane bardzo dobrze.Nie bardzo rozumiem gdzie w "The last of Us" przemycone były lewicowe treści - bo jeden odcinek przedstawiał historię pary gejów? To jakiś żart?
bert04 napisał(a): Chciałoby się zakrzyknąć: "Scenarzyści, reżyserzy, związki zawodowe aktorskie, zlitujcie się nad nimi, nie puszczajcie ich na pewną klęskę!"
Czyli znowu wracamy to senda czyli tego, że film jest słaby a elementy polityczne (obecne w każdym filmie) nie mają z tym nic wspólnego. A sorry, ma tyle wspólnego, że głównym bohaterem jest kobieta albo przedstawiciel mniejszości. Jak facet gra hujowo w hujowym filmie (tysiące przypadków) z hujowym politycznym przekazem, to mało komu to przeszkadza.

