Neuro napisał(a):bert04 napisał(a): Podałem konkretny przykład. Przejeżdżasz koło wypadku nie zatrzymując się. Ponieważ widziałeś wypadek i zdajesz sobie sprawę z tego, że mogą tam umrzeć ludzie, masz odpowiedzialność za ich los.Dlaczego?
Wynika to z aksjomatów, które podałem wyżej, kantyzmu i świadomości konsekwencji tak działania jak i nie-działania.
Cytat: Jesteśmy odpowiedzialni wobec tego co się w nas pojawia - jak na to odpowiemy. Od tego zależy w jaki sposób będziemy realizować pojawiające się w nas powołania i jak będziemy programować swoją osobowość.
Ale brak odpowiedzi to też jest odpowiedź.
Cytat:2 aspekty:
1) Kant ma prawo do swojej opinii
2) Ale i tak moim zdaniem może. Skoro oceniam swoją postawę jako optymalną, a chcę zarazem dla innych jak najlepiej, to chcę aby inni także ją przyjęli, bo oceniam że tak będzie najlepiej dla wszystkich
1) Kantyzm nie jest "opinią", jest najlepszą religijnie i światopoglądowo neutralną definicją moralności, jaką znam. Jeżeli znasz lepszą - pożałsta, nie krępuj się.
2) Owszem, można budować nie-altruistyczna moralności w oparciu o kantyzm. Tylko wtedy lądujemy w "moralnościach siły". Każdy jest sobie samemu najbliższy, jeżeli każdy myśli tylko o sobie to o każdym jest pomyślane, tego typu klimaty. Albo mówiąc prościej, jeżeli ja mam prawo ukraść krowę Kalemu, to Kali ma prawo ukraść krowę mi, widocznie byłem zbyt słaby lub głupi, żeby dać się mu podejść.
Może pamiętasz serial "Andromeda", opisywał on tam m.in. społeczność Nitscheanistów, wśród których tego typu "egoistyczny kantyzm" był obowiązującą moralnością. Coś w tym stylu preferujesz?
Cytat:Moim zdaniem nie. Samo nie-działanie będzie brakiem ingerencji, a więc brakiem tworzenia konsekwencji. Natomiast powstrzymanie się od działania - czyli zablokowanie/stłumienie swoich impulsów do działania to już będzie pewne działanie, a więc może mieć swoje konsekwencje.
Z punktu widzenia fizyki akcja i reakcja są równoważne. Jeżeli wbiegniesz w samochód z prędkością X efekty będą praktycznie identyczne, jak jeżeli samochód uderzy w Ciebie z prędkością X, zarówno w kwestii obrażeń cielesnych jak i wgnieceń w karoserii. W jednym przypadku działanie wynika z Twojej aktywnej czynności. W drugim przypadku aktywna czynność należy do samochodu, a Twoim jedynym udziałem jest to, że nie uskoczyłeś w porę.
Możesz teraz argumentować, że jak widzisz samochód zbliżający się do Ciebie, to "naturalnym impulsem" będzie uskoczenie. Tyle że ten "naturalny impuls" to pochodna tego, co opisywałem wyżej, aksjomatu świadomości. Małe dziecko czy sarenka na drodze w nocy będzie stać widząc zbliżający się samochód. Nie ma nic naturalnego w chęci uskoczenia, to nasza wyuczona reakcja wynikająca z tego, że samochód jest zagrożeniem.
To, co powyżej opisałem w reakcjach na zagrożenie bezpośrednie, dotyczy także zagrożeń innych osób. Z tą może różnicą, że tutaj niektóre aspekty są rozdzielne (ratując dziecko sprzed samochodu ewentualnie narażamy siebie samych itd). Nie ma tu żadnych "naturalnych reakcji". Tylko nasza świadomość na temat sytuacji, z którą jesteśmy skonfrontowani. I świadomość konsekwencji tak działania, jak i nie-działania.
Cytat: Jak to nie sprawdza? ;-)
Stań na środku ruchliwej autostrady i opowiedz jeszcze raz o różnicach między nie-działaniem a powstrzymywaniem impulsów.
Cytat:Ej no. I Ty też? Ech...nie wiem czemu, ale to może trochę smutne, bo zgaduję, że katolicyzm wcześniej przynosił Tobie pewne korzyści i wzmacniał wartości. Mam nadzieję, że się efektywnie odnajdziesz na nowej drodze.
Najpierw musiałbym jakąś "nową drogę" znaleźć. Aktualnie raczej wymiatam strych dotychczasowych założeń, gdyż wiele z nich okazało się wewnętrznie sprzecznych lub sprzecznych między sobą. Inne okazały się piękne w teorii, zgubne w praktyce.
Cytat:bert04 napisał(a): Nie wiem, co masz na myśli względem "odpowiedzialności wobec poruszeń własnego serca".To już, sądzę, że wyjaśniłem w tym poście, powyżej.
Wydaje mi się, że nie wydaje mi się. Posługujesz się różnymi grząskimi definicjami, jak naturalne instynkty i tego typu, które po prostu nie wytrzymują testu autostrady.
Cytat:Do tego też się już odniosłem. I w sumie daleki jestem raczej od takich absolutnych, autorytatywnych stwierdzeń, że coś jest "złe".
Wiem, że tradycyjnie utożsamiamy "moralność" i "dobro". Ale istnieje takie coś jak etyka złodziejska, mafijna, więzienna. Spełniają one test kantowski, ale są różnymi rodzajami moralności silniejszego. Moim skromnym zdaniem społeczeństwa oparte na tego typu moralnościach są gorsze, tak jako całość jak i dla indywiduów, niż moralności oparte na altruizmie. I to nie jest tylko moja subiektywna opinia, opieram ją m.in. na takich opracowaniach, jak książka Pinkera "Zmierzch Przemocy" w której analizuje on społeczeństwa w historii pod tym względem.
Cytat:bert04 napisał(a): Ale nawet jeżeli by uznać, że tego typu "odpowiedzialność wobec poruszeń własnego serca" jest zasadą moralną, to jak chcesz z tego wyprowadza jakiekolwiek zasady wobec aborcji? Dla ciebie to zło, bo się potem źle czujesz, dla innego dobro, bo się dobrze czuje, czemu uważasz, że masz prawo innym bronić dostępu do szczęścia na ich sposób? Bo twoje poruszenia serca są ważniejsze niż poruszenia serca innych ludzi, bezpośredni z tą kwestią związanych?Po prostu nie chcę przykładać ręki do niszczenia delikatnych ludzkich organizmów - myśl o tym budzi u mnie przykrość, poczucie winy i obawy o negatywne konsekwencje dla mojej duszy (karmiczno-psychiczne).
A to, że przy okazji Twojego nie-działania przyczyniasz się do śmierci dorosłych ludzkich organizmów, córek, sióstr, żon i matek, nie pozostawia takowych konsekwencji? Czy wmawiasz sobie jak wyżej, że jeżeli nie dotkniesz zwrotnicy, to nie masz nic wspólnego z efektami dylematu?
Cytat:W zasadzie to głos nie-oddany jest głosem nieistniejącym, więc nie może o niczym decydować ;-)
Nie-istnienie to próżnia, a natura ma to do siebie, że próżnię wypełnia. Czy to w fizyce przez wyrównanie ciśnień, czy w przyrodzie przez zajmowanie terenów opuszczonych przez gatunek X przez inny gatunek Y. W głosowaniach wyborczych próżnia pozostawiona przez nie-głosujących jest wypełniona przez głosujących. Dokładny stosunek matematyczny nie jest 1:1, zależy on od preferencji wyborczych, ale można w przybliżeniu założyć, że w głosowaniach binarnych każdy głos nie-oddany na kandydata X to jakieś pół głosu na korzyść kandydata Y.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

