bert04 napisał(a): Czym się różni czarny aktor grający Otello od czarnej aktorki grającej Julię? Czy Shakespeare był łołkistą, bo obsadził rolę graną standardowo przez białego bohatera "Maurem" o nie do końca zdefiniowanych, ale definitywnie afrykańskich korzeniach? Czemu w przypadku Otella jedyna obraza może wynikać z ewentualnego blackfacingu, a przy Julii jacyś pogrobowcy typologii antropologicznej mierzą żuchwy?
W ramach definicji, którą się posłużyłem Shakespeare nie był wokistą z dwóch powodów:
1. Nie dokonał podmiany, było to jego własne, oryginalne dzieło. Ty rozszerzasz to teraz w tym momencie na "role grane standardowo przez..." wychodząc tym samym poza granice wyznaczone przez konkretne dzieło - pierwowzór lub konkretny fakt historyczny.
Ot pewnie początki orientalizmu, który jakiś czas później silniej się w Europie rozwinął.
2. Nie ma żadnych przesłanek mówiących o tym, że autor ani ktokolwiek kto mógł mieć wpływ na utwór, był zwolennikiem emancypacji tych czy innych grup poprzez ich szerszy udział w dziełach kultury.
Czemu przy Julii mierzą żuchwy? Bo ta żuchwa się nie podoba. I tutaj robi się już bardziej zagmatwana sytuacja, bo wśród różnych, promowanych przez lewicowców ideii jest również ciałopozytywizm, który niewokiści zaczęli dostrzegać w kinie w formie podmiany ładnych na brzydkich. Cała burza zaczęła się wcześniej - np. przy Królewnie Śnieżce i Rachel Zegler. Ciężar krytyki w przypadku Julii przesunął się z podmiany rasowej na podmianę wizualną. Choć gdyby do podmiany nie doszło to i tak krytyka byłaby pewna jak w banku. Główna rola żeńska w filmie o miłości damsko-męskiej w wykonaniu aktorki o dyplomatycznie mówiąc bardzo wątpliwej urodzie? Ludzie lubią utożsamiać się ze sprzedawanymi przez kino uczuciami, emocjami. Wzdychać do aktorów i aktorek. Kto tak w marzeniach, w głębi serca wyobraża siebie w objęciach "takiej" Julii?
Bądźmy realistami. ;-)
zefciu napisał(a): Tutaj nie chodzi tylko o ocenę, ale o to, czy próbowano stworzyć coś, co odda rzeczywiście realia historii, czy będzie tylko apologią kolonializmu.
Ja tego filmu tak zupełnie nie odebrałem. Co to jednak znaczy "rzeczywiste realia historii"? Wyczuwam tu jakieś ciemne i zwodnicze meandry. W historii rzeczywiste mogą być tylko fakty. Spróbuj ukazać "rzeczywiste realia historii" w kontekście np. hiszpańskiej wojny domowej. Co rabin to będą inne "rzeczywiste" realia.
zefciu napisał(a): To jest historia o tym, jak przesiąknięte złem Imperium Azteków gnębi szlachetnych dzikusów.No i? Nie gnębiło? Co Ci tutaj tak nie odpowiada? Że jak już coś o Aztekach to akurat w takim kontekście? A jakie motywy mogą grzać w kinie? Co się pokazuje w filmach o Imperium Rzymskim? Czy aby nie krwawe podboje, krzyżowanie i walki gladiatorów?
zefciu napisał(a): Ale my też nie mówiliśmy o filmach chińskich tylko o filmach o Chinach.Raczej sensowniejszym jest oczekiwać, że to sami Chińczycy będą robić filmy o Chinach, ale jeśli o to Ci chodziło to można dorzucić kolejne tytuły stworzone przez białasów, które białasy chętnie oglądają. Ze swojej strony dodam „7 lat w Tybecie” oraz „Ostatniego cesarza.”
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN
