Baptiste napisał(a): W ramach definicji, którą się posłużyłem Shakespeare nie był wokistą z dwóch powodów:
1. Nie dokonał podmiany, było to jego własne, oryginalne dzieło. Ty rozszerzasz to teraz w tym momencie na "role grane standardowo przez..." wychodząc tym samym poza granice wyznaczone przez konkretne dzieło - pierwowzór lub konkretny fakt historyczny.
https://ateista.pl/showthread.php?tid=38...#pid783345
lumber raczył.
Poza tym jako "woke" uznawane są też takie produkcje jak Wonder Woman czy Ms Marvel. O serii Black Panther nie wspominając. Opierają się one na komiksach, w których kobieta czy murzyn są już pierwowzorem (nie da się zamaskować "Woman", "Ms", czy "Black" w tytule).
Cytat:Ot pewnie początki orientalizmu, który jakiś czas później silniej się w Europie rozwinął.
Czyli Szekspir próbował zwiększyć popularność dzieła przez nutkę orientalizmu. A tym samym przysporzyć mu widzów. Pewne rzeczy się nie zmieniają, tylko motywy i metody nieco, ale na końcu dnia autor dzieła chce mieć z tego kasę. Na tej samej zasadzie, na której Bronek Talar chciał zobaczyć murzyna grającego na saksofonie.
Cytat:2. Nie ma żadnych przesłanek mówiących o tym, że autor ani ktokolwiek kto mógł mieć wpływ na utwór, był zwolennikiem emancypacji tych czy innych grup poprzez ich szerszy udział w dziełach kultury.
Ja twierdzę, że dzisiejszy łołkizm to w 80% próba trzepania kasy, a może w 20% jakiś faktyczny i autentyczny zwolennik emancypacji tego i owego się zawieruszy. Reszta to albo a) próba ściągnięcia kobieco-mniejszościowej widowni do kin albo b) próba taniej reklamy przez triggerowanie męsko-białej widowni albo kombinacja z a) i b).
Cytat:Czemu przy Julii mierzą żuchwy? Bo ta żuchwa się nie podoba. I tutaj robi się już bardziej zagmatwana sytuacja, bo wśród różnych, promowanych przez lewicowców ideii jest również ciałopozytywizm, który niewokiści zaczęli dostrzegać w kinie w formie podmiany ładnych na brzydkich. Cała burza zaczęła się wcześniej - np. przy Królewnie Śnieżce i Rachel Zegler.
A nie przypadkiem od Kristen Stewart? Bajka, w której centralnym motywem jest to, że córka / pasierbica jest ładniejsza od matki / macochy. I zatrudniają Stewart do roli tej piękniejszej, a charlize Theron ma grać tę mniej piękną? Musieliby ją ucharakteryzować jak do Monsters (2003), żeby w ogóle się przybliżyć.
No ale tu muszę dać rację naszym łołkowym uczestnikom tej dyskusji, Kirsten była biała, więc pies z kulawą nogą nie szczekał. Natomiast jak dają Kolumbijkę, to zaczyna się mierzenie żuchw i nosów.
Cytat:Ciężar krytyki w przypadku Julii przesunął się z podmiany rasowej na podmianę wizualną. Choć gdyby do podmiany nie doszło to i tak krytyka byłaby pewna jak w banku. Główna rola żeńska w filmie o miłości damsko-męskiej w wykonaniu aktorki o dyplomatycznie mówiąc bardzo wątpliwej urodzie? Ludzie lubią utożsamiać się ze sprzedawanymi przez kino uczuciami, emocjami. Wzdychać do aktorów i aktorek. Kto tak w marzeniach, w głębi serca wyobraża siebie w objęciach "takiej" Julii?
Bądźmy realistami. ;-)
No w moim guście ona nie jest, ale nie podnoszę mojego gustu do miary wszechrzeczy, gdyż o tym się nie dyskutuje. W odróżnieniu od Snow White, nie mam tam skali porównawczej. Kristen Stewart być może na tle innej aktorki przedstawiającej Evil Queen był wypadała mniej blado, być może są ludzie, którym jej typ się podoba, ale tam ewidentnie był kontrast.
Cytat:zefciu napisał(a): To jest historia o tym, jak przesiąknięte złem Imperium Azteków gnębi szlachetnych dzikusów.No i? Nie gnębiło? Co Ci tutaj tak nie odpowiada? Że jak już coś o Aztekach to akurat w takim kontekście? A jakie motywy mogą grzać w kinie? Co się pokazuje w filmach o Imperium Rzymskim? Czy aby nie krwawe podboje, krzyżowanie i walki gladiatorów?
A kysz, pokazywanie okrucieństwa Rzymian wobec mniejszości etnicznych będzie oczywiście gloryfikowaniem białego Rzymu, podczas gdy pokazywanie okrucieństw Mongołów czy Azteków będzie dezawuacją i postkolonializmem.
Cytat:zefciu napisał(a): Ale my też nie mówiliśmy o filmach chińskich tylko o filmach o Chinach.Raczej sensowniejszym jest oczekiwać, że to sami Chińczycy będą robić filmy o Chinach, ale jeśli o to Ci chodziło to można dorzucić kolejne tytuły stworzone przez białasów, które białasy chętnie oglądają. Ze swojej strony dodam „7 lat w Tybecie” oraz „Ostatniego cesarza.”
"7 lat w Tybecie" zawiera mocne elementy białej narracji. Polecam Kundun, który może nie miał takiego sukcesu, ale to w dużej mierze przez polityczne wpływy Chin na dystrybucję filmową na świecie.
Baptiste napisał(a): Z jakiś powodów na konkursach miss, niezależnie od kraju pochodzenia, ciągle pojawiają się osoby o podobnych cechach. Z jakiegoś powodu na instagramie furorę robią profile kobiet również o podobnych cechach (wśród których można gdzieś tam wyróżnić ze 2,3 dominujące wzorce), co z resztą nierzadko przez krytyków social media jest określane wręcz mianem "ataku klonów".
Ech...
https://www.nytimes.com/1999/05/20/world...-body.html
Na serio, ten temat mieliśmy już gdzieś na forum, może nawet w tym temacie. Te standardy urody nie są obiektywne, one są aktywnie kształtowane przez, no właśnie, media. Typ urody maorysko-polinezyjskiej nie przeszedłby na żadnych konkursach, o których wspominałeś, a jednak do pewnego momentu historii kobiety i dziewczyny na Fidżi nie miały z tym problemu. A jak weszła telewizja, to zaczęły się problemy z bulimią, zaburzeniami odżywiania etc. Przed wejściem TV kobiety z szerokimi biodrami były jak najbardziej obiektem pożądania, może nawet w jakimś lokalnym teatrzyku szekspirowskim jakaś dziewczyna grała, która w naszej części świata uznana by została w najlepszym przypadku za grubaskę. A jacyś mądrale by uznawali, że to kształt żuchwy, ten, miednicy, jest "łobjektywnym kryterjum".
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

