I frekwencja: 40%. Nawet zdemobilizowany wschód nie wypełniłby luki w tejże w porównaniu do wyborów październikowych. A więc, owszem - wschód się zdemobilizował, ale elektorat rządzących również nie poszedł w takiej masie jak podczas wyborów parlamentarnych (choć pewnie lepiej jak w samorządowych). Dlatego nie przekładałbym obecnych wyników na październik, bo to samo robiono w przypadku samorządowych i też wychodziły kwiatki. To były trzy, zupełnie różne głosowania.
Poza tym, wybory europejskie mają jeszcze w sobie coś specyficznego w stosunku do pozostałych - są, moim zdaniem, najbardziej "ideologiczne". 5 lat temu PIS dostał turbo po filmie Sekielskich, teraz poszła fala związana z sytuacją na granicy, która też, mimo wszystko, podreperowała wynik PIS i doładowała Konfederację. Ta druga zgarnęła jeszcze część zawiedzionych pisowców i część Trzeciej Drogi, i mamy to co mamy.
Ja, póki co, podchodzę do tego ze spokojem. KO wreszcie ma argument, że może pokonać PIS, a sam Tusk nieco ostudzi zapędy swoich koalicjantów w kontekście ich wyników. Jarosław, po kwietniowej euforii i potwierdzeniu swojego przywództwa, znów wpadł w dołek. Teraz ponad rok do wyborów prezydenckich, gdzie KO już ma sprawdzonego kandydata (czy na niego ostatecznie postawi to inna inszość), podczas gdy PIS musi w końcu się określić. Konfederacja ma swój eurodebiut, zobaczymy jaką zbudują pozycję, bo może się okazać, że twardo ostatnie się ino część braunowa ze względu na wybryki swojego bożka. Co do Lewicy i TD się nie wypowiem, bo przykro kopać leżącego - niech wstaną, wyliżą rany i zastanowią się czego właściwie chcą, szczególnie żólto-zieloni.
Poza tym, wybory europejskie mają jeszcze w sobie coś specyficznego w stosunku do pozostałych - są, moim zdaniem, najbardziej "ideologiczne". 5 lat temu PIS dostał turbo po filmie Sekielskich, teraz poszła fala związana z sytuacją na granicy, która też, mimo wszystko, podreperowała wynik PIS i doładowała Konfederację. Ta druga zgarnęła jeszcze część zawiedzionych pisowców i część Trzeciej Drogi, i mamy to co mamy.
Ja, póki co, podchodzę do tego ze spokojem. KO wreszcie ma argument, że może pokonać PIS, a sam Tusk nieco ostudzi zapędy swoich koalicjantów w kontekście ich wyników. Jarosław, po kwietniowej euforii i potwierdzeniu swojego przywództwa, znów wpadł w dołek. Teraz ponad rok do wyborów prezydenckich, gdzie KO już ma sprawdzonego kandydata (czy na niego ostatecznie postawi to inna inszość), podczas gdy PIS musi w końcu się określić. Konfederacja ma swój eurodebiut, zobaczymy jaką zbudują pozycję, bo może się okazać, że twardo ostatnie się ino część braunowa ze względu na wybryki swojego bożka. Co do Lewicy i TD się nie wypowiem, bo przykro kopać leżącego - niech wstaną, wyliżą rany i zastanowią się czego właściwie chcą, szczególnie żólto-zieloni.
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.

