Iselin napisał(a): Myślę, że żadne społeczeństwo z tego do końca nie "wyrosło". Nie uważam też, żeby zawsze takie obawy były nieuzasadnione. Związki ogólnie dobrze wychodzą, jeśli ludzie mają pewne rzeczy wspólne, na przykład system wartości. Związek osoby bardzo religijnej ze zdecydowanym ateistą to potencjalne konflikty w zakresie chociażby rozpoczęcia współżycia, antykoncepcji, ochrzczenia dziecka, posyłania go na religię itp. Oczywiście przy dobrej woli obu stron można takie problemy przezwyciężyć, pojawia się jednak wiele trudności, których nie ma w związkach osób o podobnym światopoglądzie. Różnice majątkowe także mogą być zapalnikiem konfliktów. Dążenie na siłę do związków ponad podziałami niekoniecznie musi być korzystne.Nie w tym rzecz. Równie dobrze można tak argumentować jeśli jeden małżonek jest konserwatywny a drugi liberalny albo jeden lubi inne jedzenie i wobec tego będzie ciężko dogadać się w małżeństwie. Tutaj chodzi bardziej o to, w jakie stereotypy wierzą obywatele danego państwa gdyż postawy ksenofobiczne biorą się raczej z tego a nie z troski o to, czy się synuś dogada z synową w kwestii antykoncepcji (przy okazji, jest oczywiste, że polscy katolicy to hipokryci w tym względzie). Podobnie z religią - negatywna opinia Polaków nie wynika z jakiejś troski a koncepcji muzułmanina instniejącego w ich głowach.
Weźmy takie zestawienie:
https://www.pewresearch.org/global/2019/...ty-groups/
Na rok 2019 , 66% Polaków miało niekorzystną opinię o muzułmanach (chyba najwyższy wynik w Europie) mimo tego (a może właśnie z tego powodu), że mniejszość islamska w Polsce jest znikoma. Natomiast tam, gdzie liczba wyznawców Allaha jest znacząca (UK, Francja, Niemcy), wyniki oscylują w granicach 20%. Nawet w Rosji jest podobnie (19%) a przecież wiadomo, że to nie ludzie a bydło (według pewnej części użytkowników tego forum).
Podobnie jest jeśli chodzi o opinię na temat żydów, co do mniejszości romskiej jest tylko trochę lepiej.
Ale wiadomo, lepiej udawać, że jesteśmy super gdyż przyjęliśmy uchodźców z Ukrainy.

