Hans Żydenstein napisał(a): Mnie zastanawia ile nachodźcy muszą popełniać gwałtów i przestępstw procentowo, żeby w waszych lewicowych głowach się coś pozmieniało. Czy jest w ogóle taka liczba?
Jesteście korpolewakami : https://www.dlahandlu.pl/nonfood/ikea-za...47702.html
W Polsce co roku zgłaszanych jest około 1,5 tysiąca gwałtów. Jest to liczba zaniżona bo nie każdy gwałt jest zgłaszany. Szacunki oparte na statystykach Niebieskiej Linii dla kobiet wskazują, że corocznie w Polsce może być gwałconych nawet 30 000 kobiet, zwłaszcza jeżeli uwzględnimy gwałty bez użycia wyjątkowo brutalnej przemocy, czyli np. te małżeńskie lub z wykorzystaniem osoby w stanie upojenia alkoholowego. Gwałcicielami w zdecydowanej większości są polscy mężczyźni.
Mimo to prawica alergicznie reaguje na rozwiązania prawne mające ułatwić ściganie gwałcicieli z tej "szarej strefy". Nie rozumiem zatem dlaczego tak bardzo przejmuje się tym, że przyjadą tu migranci i też zaczną gwałcić.
Baptiste napisał(a): Widzę, że w tym wątku od czasu do czasu pojawiają spostrzeżenia typu „kupuję od niego, pracuję z nim i jest ok”. Jak to czytam to z miejsca przypominają mi się wspomnienia, relacje ludzi z byłej Jugosławii. Oni też tak sobie żyli. Do czasu. We Lwowie do 1941 roku tego rodzaju współżycie również miało miejsce. A potem sąsiad Ukrainiec zatłukiwał sąsiada Żyda pałką na śmierć. Niemiec kupujący od Polaka zboże wydawał go nazistom i przejmował majątek. A przecież „dzień dobry” przez tyle lat mówił… W końcu życie musi się toczyć i takie podstawowe zależności w jakiś sposób wymuszają w miarę poprawne relacje pomiędzy różnymi grupami. Do czasu aż coś pęknie. Najgorsze tragedie to historie wojen domowych, konfliktów etnicznych, religijnych, itd. Ktoś powie, że to przez nacjonalizm, rasizm, itp. A ja powiem - to przez brak poszanowania prawa narodów/plemion do samostanowienia, to przez multikulturalizm, imperializm, ustanawianie granic w formie drapania jak kura pazurem (postkolonializm). Wspólny mianownik jest jeden choć przyczyny różne - współżycie różnych grup religijnych, etnicznych czy narodowych w ramach tego samego organizmu państwowego. Pokojowe - do czasu.
No ok. A teraz zastanów się ile można podać kontrprzykładów gdzie narody/plemiona mające pełne prawo do samostanowienia brały się za mordowanie innych narodów i plemion. Czy więcej Polaków zginęło z rąk sąsiadów Ukraińców, czy też jednak z rąk w pełni samostanowiących się Niemców i Sowietów?
Przecież wojen pomiędzy państwami narodowymi było znacznie więcej niż wojen pomiędzy różnymi grupami żyjącymi w obrębie jednego państwa. Tu jeszcze łatwiej przecież wrzucić przełącznik wskazujący "to jest Wasz wróg" niż w przypadku różnych grup koegzystujących ze sobą w jakimś tam organizmie państwowym, gdzie w zasadzie wystarczy jako tako sprawnie działające państwo aby jakiemukolwiek masowemu mordowaniu się nawzajem zapobiec.
I tu nawet ten wspólny mianownik źle definiujesz bo był nim raczej upadek państwa a nie wielokulturowość sama w sobie.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

