Iselin napisał(a):Baptiste napisał(a): W tym momencie tylko potwierdzasz, że III Rzesza miała być państwem wielonarodowym. Status poszczególnych narodów jest zupełnie odrębną kwestią, która nic a nic nie zmienia wielonarodowej struktury tego państwa.Status narodów jednak trochę zmienia o tyle, że naród, który nie czuje się przydeptany, ma mniejsze tendencje do zrobienia kęsim drugiemu narodowi.
Zacznijmy od tego, że dynamicznie zmienia się koncepcja tego, czym jest naród. Czy to język. Czy krew. Czy kultura. Dzisiejsza definicja narodu nie jest bardziej słuszna od koncepcji wczorajszych. Ani mniej słuszna od koncepcji jutrzejszych. "Naród" to kwestia tożsamości, identyfikacji, i tyle. Dzisiejsza definicja jest tylko... dzisiej-siej-sza.
Cytat:Baptiste napisał(a): I znowu to samo. Było dobrze, ale przyszedł ten zły... i nam zepsuł. A ja twierdzę, że taki charakter państwa jest organicznie związany z pewnikiem pojawienia się tego złego, który wam w tej piaskownicy namiesza.Nie do końca. Fakt, że jeśli jakaś struktura wali się, bo przyszedł zły, to znaczy, że nie funkcjonowała ona dobrze. Natomiast w tym przypadku mamy jednak do czynienia z ogromnymi przemianami w całej Europie. Reformacja, kontrreformacja, wojny pustoszące kontynent, idący za nimi głód, to wszystko potęgowało ogólną nienawiść i nieufność.
Być może zapomniałem dodać, że w XVIII wieku cała Europa zaliczała falę wojen religijnych, zwłaszcza ta 30-letnia. Wojny domowe z tego powodu były na porządku dziennym, Anglia, Francja, Niemcy, no właśnie. Poczucie odrębności narodowej często przekładało się na pęd do reformacji, nie przypadkiem Czechy, Holandia czy właśnie Szwajcaria okazały się matecznikami tych idei. Na tym tle Polska była względnie spokojna, powstanie Chmielnickiego, nie umniejszając jego wagi, było niczym w porównaniu z 30-latką. Więcej już zaważyły ówczesne międzynarodowe konflikty Polski, czy to z Rosją, czy ze Szwecją, czy z Turcją.
Paradoksalnie jednak takie Niemcy w Pokoju Westfalskim ustanowiły zasady koegzystencji religijnej, która na dłuższą metę przyczyniła się do względnego pokoju i stopniowego zjednoczenia tego państwa. Kto by to przewidział, ja nie. Naotmiast RON ugruntowana na aktach Konfederacji Warszawskiej, które de facto była pierwszą konstytucją kraju, zaczęła upadać od momentu, w którym te zasady porzuciła. Czy to wobec prawosławnych, czy wobec protestantów. Baptiste twierdzi, że to było niejako nieuniknione już na wstępie. Ja twierdzę, że nikt nie ma kryształowej kuli żeby przewidzieć efekty takich dynamicznych procesów. Być może historia potoczyłaby się inaczej, gdyby nie ta nieszczęsna Unia Brzeska, i dziś mieszkaniec Lwowa czy Wilna czułby się tak samo Polakiem, jak mieszkaniec Monachium czy Kolonii czuje się Niemcem.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

