Największy nosi imię największego, co nie do końca jest czystym przypadkiem. Z wyglądu trochę przypomina postrzelonego tygrysa. A jeśli zechcesz go poznać zbyt głęboko możesz oberwać diamentem w łeb.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

