zefciu napisał(a):Fanuel napisał(a): A sprawa jest jak cep prosta. Otóż dużym ludziom lewicy wszystko się kojarzy i szukają gdzie tu kogo jakaś treść mogła skrzywdzić, choćby tylko powierzchownieTrochę głupio, że nie przeczytałeś oryginalnej wypowiedzi Geeny Davis, do której się ten fragment odnosił. Bo fragment ten tak łopatologicznie wyjaśniał, o co chodzi z reprezentacją, że naprawdę nie dało się wymyślić tak absurdalnego wyjaśnienia.
Nie chodzi o reprezentację, ale o "właściwą reprezentację". Trochę jak przy tym dowcipie, krótki film, w którym dwie bohaterki, Amy i Bea, spotykają się w barze żeby porozmawiać na temat Testu Bechdela.
Cytat:Cytat:Nowi widzowie za Chiny Ludowe nie kojarzą czemu śpiewające małpy miały by urażać AfroamerykanówNaprawdę uważasz, że nowi widzowie w USA są tak oderwani od swojej kultury, że nie kojarzą pewnej symboliki?
A w aristocatsach to koty grające w klubach jazzowych czy co? Czyli już nie chodzi o małpy czy nie-małpy, samo pokazywanie stereotypów podziemnych klubów jazzowych starcza? No bo co, te treści to takie "subtelne zwodzenie", jak nie przymierzając Harry Potter czy inne satanistyczne dzieła?
Na serio, w Hameryce mogą tego nie widzieć. Ale jak człowiek urodzony i wychowany w PRL, który na własne oczy widział cenzurę w akcji, człowiek mający styczność z próbami kato-cenzury książek dla młodzieży, może ją przeaczać? Albo akceptować, jak hurtem wylewa (metaforycznie) całe przedszkola dzieci z kąpielą? Czym się różni cenzura wywalająca Tinkerbell od cenzury wywalającej książki z bibliotek publicznych za treści LGBT+? Bo ta cenzura jest "mojsza"?
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

