bert04 napisał(a): Mam zresztą tezę, że podstawą psychologiczną homofibii męskiej jest właśnie to, strach przed byciem zgwałconym, molestowanym albo przynajmniej pożądliwie postrzeganym przez jakiegoś innego faceta. Homofobia jako strach mężczyzn przed męską agresją na poziomie, o którym sami wiedzą, że powoduje najgorsze efekty. Męska homofobia to takie spojrzenie w lustro i odraza przed tym, co się tam widzi.Mnie ta teza nie przekonuje. Homoseksualiści pojawiający się w żartach, satyrze czy też będący obiektem jakiś wulgarnych komentarzy to przede wszystkim osoby przyjmujące rolę pasywną, w domyśle odrzucający tradycyjną, samczą i władczą rolę mężczyzny. Ci niegroźni pod kątem ryzyka wybuchu agresji, gwałtu. I ten motyw ma miejsce od tysiącleci, także w czasach i miejscach gdzie homoseksualizm nie był tabu. Do tego stopnia, że w wielu tradycyjnych społecznościach takie osoby jeśli już mogły znaleźć swoje miejsce w społeczności to w kobiecym przybraniu (Hijra, itp.) Myślę, że takie odrzucenie męskiego pierwiastka było bardziej akceptowalne, ponieważ bądź co bądź utrzymywało ustalony status - podział na ruchających mężczyzn i kobiety.
Jako prawak zastanawiałem się dlaczego mój poziom tolerancji (takie czyste odczucia) wobec LGBT jest zdecydowanie większy dla "T" aniżej "G". Tak sobie myślę, że może to mieć jakiś związek z tym powyżej.
zefciu napisał(a): Tzn,. ja uważam, że oba są tak samo głupie, a Ty postulujesz, że jeden jest dobry, a drugi zły.
Nie, ja uważam, że jeden jest bardziej realny i łatwiejszy w realizacji (w naszych, aktualnych, polskich warunkach, bo przecież nie amerykańskich) aniżeli ten drugi. To nie kwestia złego i dobrego.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN
