Baptiste napisał(a): Większość osób raczej obawia się aktywistów (a nie geja jako takiego) - członków Lambdy, KPH i szeregu innych tym podobnych stowarzyszeń. Są to jakieś konkretne organizacje z rzeczywistym z parciem na szkoły i konkretne osoby. Ot coś w stylu niegdysiejszego "antyfaceta" z UWr.
No to jeszcze gorzej. Opisz mi proszę, jaki realny scenariusz zagrożenia wynikałby z tego, że jakiś "antyfacet z UWr" lub inny hudefak by się w szkołach panoszył. Boją się, że wiatr podwieje kieckę i wszyscy zobaczą jego jajca? Czy na serio w szkołach, w których nauczyciele miewają zakładane śmietniki na łeb, taki "antyfacet" nie wystawiałby się na celownik? Co konkretnie grozi polskim dzieciom w takich przypadkach, nie mogę na serio zdobyć się na jakiś realistyczny scenariusz w temacie. Dla mnie te obawy oparte są tylko na emocjonalnym triggerze "łapy przecz od NASZYCH dzieci", bez nawet homeopatycznych dawek racjonalności.
Cytat:Jak wspomniałem wcześniej, moje spostrzeżenia dotyczą stricte sfery mimowolnych odczuć, emocji.
Przenosząc się na grunt społeczno-polityczny ja także widzę pewne zagrożenia. Społeczne ramy, nie mówiąc już o prawnych paragrafach i urzędniczych rubryczkach wymagają pewnego uporządkowania, a nie płynności i uznaniowości, która sprawia, że żaba nogę podstawia gdy konia kują.
Chirurgiczne ucinanie geniataliów to jednak co innego niż hormony i silikonowe piersi. To radykalny i nieodwracalny zabieg. W istocie okaleczenie. W mojej ocenie stawianie jakiejś osoby przed takim ultimatum (ucinasz albo my ci odpowiedniego kwitu nie wystawimy) jest jednak okrutne. Stąd myślę, że dla takich osób niekiedy lepszym rozwiązaniem może być po prostu rezygnacja z jakiejś części tego kobiecego świata (np. sportu) aniżeli podejmowanie trudnych decyzji pod wpływem presji.
No to nawet rozumiem, dlatego jestem otwarty na dyskuję. Wydaje mi się, że obecna sytuacja jest nadal dynamiczna i w sportach kwestie nadal są w ruchu. Ale sporty to dla mnie taka osobna kategoria, tu jak pisał wyżej zefciu czasem nawet biologiczne (?) kobiety wypadają przez nowe kryteria dzielenia według czegoś-tam.
Problemem uznania wyższości tożsamości płciowej nad biologiczną, czy to "urodzoną" czy też "zmajstrowaną" jest jej podatność na nadużycia. Owszem, zdeterminowanego oszusta nic nie powstrzyma, ale może utrudnić historie jak poniżej:
https://www.salon24.pl/newsroom/1374576,...e_vignette
Historia nieco jak z "Poszukiwany, poszukiwana", tyle że bez humoru. Widzę trochę w tym pokłosie naszych bezkompromisowych czasów. Albo jedno ekstremum, albo drugie. Albo nie uznajemy zmiany tożsamości płciowej, albo dajemy najniższe możliwie poprzeczki, bo a nuż widelec jakiś NB czy inny trans poczuje się niedostatecznie reprezentowany. Nie mam nic przeciwko tym sprawom, w którym tego typu postępowanie zmniejsza "poziom seksizmu w społeczeństwie", przykładowo podawanie płci przy podaniach o pracę, w niektórych krajach zabronione jest dodawanie fotografii nawet. Tu NB / trans / diverse wpisują się w trend do likwidacji różnic płciowych. Niemniej są pola, w których segregacja według płci ma za zadanie chronienie kobiet. Czy to przed nieuczciwą (?) konkurencją w pracy czy w sporcie. Czy też przed molestowaniem i innymi atakami seksualnymi. Od toalet po więzienia. Tu "niskie poprzeczki" wzbudzają moje obawy, i nie tylko moje. Nawet nie będąc kobietą, ani biologicznie ani tożsamościowo. I według mnie te obawy mają więcej realistycznych i drastycznych scenariuszy, częściowo już potwierdzonych przez rzeczywistość, niż obawy przed nalotami antyfacetów w kieckach (?) w szkołach.
Cytat:Napisz proszę jak brzmi moja teoria, jakie są jej założenia, bo mam wrażenie, że wszystko to co napisałeś nijak nie kłóci się z moim podejściem. Podejściem, które docenia polityke wspierającą taką organizację państw (ich granic i polityki migracyjnej), która zapewnia jak najmniej możliwych linii podziału. Niektóre linie współistnieją z innymi, a niektóre nie. Niekiedy jest to tylko lub aż odmienna narodowość, a nie dodatkowo pochodzenie etniczne czy religia. I podobnie jak z Serbią i Chorwacją, współcześnie powinni się odseparować Katalończycy i Kurdowie. Niewykluczone, że w przyszłości pojawią się jakieś inne linie, jeszcze nam nieznane, a stare stracą na znaczeniu.
Napisałeś, cytuję: "Miałem na myśli skład etniczny. Łatwiej jest zapobiegać zmianie niż zmienić stan istniejący. To ostatnie może być wręcz niemożliwe w przypadku gdy ten skład nie ma jakiejś historycznej genezy i nie jest tą genezą ograniczony geograficznie. Dlatego w Sudanie można było oddzielić czarnych chrześcijan od nieczarnych muzułmanów". Co jest bzdurną teorią, gdyż stawia znak wyższości biologii nad kulturą. Moja teoria jest taka, że kultura jest ważniejsza do biologii. A tożsamość od etniczności. Etniczność jest pochodną biologii, na różnych internetowych portalach możesz wysyłać swoje DNA i sprawdzić etnię w procentach do iluś tam tysięcy lat wstecz, kiedy jakieś mongolskie hordy nie atakowały tych terenów zajętych przez potomków plemion germańskich, słowiańskich, celtyckich, i jakiegoś zbłąkanego w te tereny wikinga.
Rzeczywistość jest taka, że mamy wiele przykładów nieomal identycznych etni zwalczających się do krwi. Serbia i Chorwacja nawet język wspólny dzielą. Turcja przez całe wieki islamizowała przymusowo ludy bałkańskie, dzisiejsi Turcy etnicznie mają więcej z Greków i Bułgarów, niż ze stepowych przodków seldżuckich i osmańskich. A Palestyńczycy? Etnicznie są bliżej żydów czasów Jezusa niż Izraelczycy tam mieszkający.
Oczywiście tożsamość może mieć więzi z etnią, mogę się nawet zgodzić, że wywiera wielki wpływ. Ale nie zapominajmy o języku, odkrytym w XIX wieku jako główny nośnik tożsamości. Nie zapominajmy o religii, która też stawała się nadrzędna nad wszystkie inne różnice, w zależności od czasu, o którym mówimy. Nie zapominajmy o tym, że przed czasami masowego niewolnictwa z Afryki kolor skóry był co najwyżej ciekawostką, dodającą egzotyki w sławnej sztuce o zazdrosnym małżonku. Tożsamość według koloru skóry nie ma nic naturalnego, została ukształtowana przez stulecie imperializmu i niewolnictwa.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

