Człowiek przez weekend odstawia forum na bok i wraca to pięciu stron chryi na temat imprezki sportowej.
Szczerze mówiąc chciałem objechać ten tekst. A potem przeczytałem tekst piosenki. I cóż, nie mogę zaprzeczyć, istnieje wysoka jeżeli nie całkowita zgodność z IDEAŁAMI zawartymi w dziełach komunistycznych. Z drugiej strony, ta piosenka stała się hymnem tak pacyfistów jak i Amnesty International, ale nigdy nie słyszałem, żeby była używana przez "komunistów właściwych". Ba, jeżeli wierzyć Dawkinsowi, czasem bywa używana przez chrześcijan, którzy zmieniają "no religion" na "one religion". Ale to może być plotka. A uważam, że tak, używanie piosenki jest ważnym kryterium. Przykładowo "Jingle Bells" to jedna z najbardziej znanych piosenek bożonarodzeniowych, choć w treści jedynie chodzi o jazdę saniami w śniegu. Więcej treści chrześcijańskich odnajdziesz w obu filmach o Kevinie.
Czy hipisi i pacyfiści jako zadeklarowani użytkownicy to wystarcza, żeby uznać piosenkę za komunistyczną? Część z nich na pewno była, tak samo jak dzisiaj jakaś część lewactwa to różnego rodzaju tankies i inna krypto-komuna. Inna część już niekoniecznie, mogli dochodzić z różnych opcji światopoglądowych i (nie-)religijnych, jak pokazywały relacje księży uczestniczących w demonstracjach pokojowych, przykładowo. Niezależnie od tego powinniśmy przypomnieć, że istnieje spora rozbieżność między IDEAŁAMI komunizmu a jego PRAKTYKA. Ta rozbieżność, to temat na osobny temat, stawiam tezę, że wynika z niemożności uskutecznienia tych ideałów bez właśnie "przejściowego" czyli stałego terroru i sowietyzacji. Niemniej utarło się, że nazywamy komunizmem to, co powstało w praktyce, to co było uskuteczniane w wielu krajach w latach 1917 - 1991, a w paru jest praktykowane do dziś. Tu rozbieżność między piosenką Lennona a rzeczywistością jest spora, co najwyżej w kwestii religii możemy naciągnąć porównanie.
Proponuję więc na przyszłość nazywać "Imagine" piosenką marksistowską. Bliższa teorii i marzeniom brodatego niemieckiego filozofa.
Jak widać na obrazku, już u Lennona między teorią a praktyką była taka sama rozbieżność, jak u przywódców sowieckich żyjących w luksusowych willach z pełną obsługą.
Jeszcze ciekawiej robi się to w porównaniu do hipokryzji zarzucanej religiom, które głoszą ubóstwo a opływają w majątkach. Hipokryzji, którą już piętnował Jezus (tekstów o faryzeuszach i kapłanach znajdziecie mnóstwo w tekstach źródłowych), co nie przeszkodziło późniejszym przywódcom kościelnym znajdować wszelkie możliwe wymówki, żeby jednak "umilać sobie życie". Jak pokazała historia, nie potrzeba religii, żeby robić z ideologii metamfetaminę dla ludu, nawoływać do picia wody a samemu pić wino.
Podejrzewam że nie sądzę. Wielu ludziom przeszkadzała putinowska wersja historii. Wielu ludziom przeszkadzało, że w dniach otwarcia zestrzelono samolot pasażerski nad Ukrainą. Wielu ludziom przeszkadzało wybielanie jednych momentów historycznych i gloryfikacja innych. Jedyne, co może wyraźnie różniło się od obecnego otwarcia to to, że tamta edycja to taka gloryfikacja Rosji na poziomie hollywoodzkej propagandy dozwolonej od lat 12. A Francja pojechała w gloryfikacji swojego państwa na modus Quentina Tarrantino. Krwawo, soczyście, obrazoburczo.
Być może urodziłeś się dopiero za Breżniewa, wtedy istotnie można nie dostrzegać większej różnicy. Spytaj się może ludzi dorastających za Stalina lub wcześniej, albo nie wiem, przeczytaj jakąś książkę. Jakkolwiek Putin by się nie starał, do wąsatego Gruzina mu daleko, nawet do tego faceta z kozią bródką, od którego się tam wszystko zaczęło.
lumberjack napisał(a):DziadBorowy napisał(a): To była subiektywna opinia.
Możesz uzasadnić? A że 2+2=4 to też moja subiektywna opinia?
W jaki sposób postulaty komunizmu nie pokrywają się z postulatami zawartymi w piosence Lennona?
Szczerze mówiąc chciałem objechać ten tekst. A potem przeczytałem tekst piosenki. I cóż, nie mogę zaprzeczyć, istnieje wysoka jeżeli nie całkowita zgodność z IDEAŁAMI zawartymi w dziełach komunistycznych. Z drugiej strony, ta piosenka stała się hymnem tak pacyfistów jak i Amnesty International, ale nigdy nie słyszałem, żeby była używana przez "komunistów właściwych". Ba, jeżeli wierzyć Dawkinsowi, czasem bywa używana przez chrześcijan, którzy zmieniają "no religion" na "one religion". Ale to może być plotka. A uważam, że tak, używanie piosenki jest ważnym kryterium. Przykładowo "Jingle Bells" to jedna z najbardziej znanych piosenek bożonarodzeniowych, choć w treści jedynie chodzi o jazdę saniami w śniegu. Więcej treści chrześcijańskich odnajdziesz w obu filmach o Kevinie.
Czy hipisi i pacyfiści jako zadeklarowani użytkownicy to wystarcza, żeby uznać piosenkę za komunistyczną? Część z nich na pewno była, tak samo jak dzisiaj jakaś część lewactwa to różnego rodzaju tankies i inna krypto-komuna. Inna część już niekoniecznie, mogli dochodzić z różnych opcji światopoglądowych i (nie-)religijnych, jak pokazywały relacje księży uczestniczących w demonstracjach pokojowych, przykładowo. Niezależnie od tego powinniśmy przypomnieć, że istnieje spora rozbieżność między IDEAŁAMI komunizmu a jego PRAKTYKA. Ta rozbieżność, to temat na osobny temat, stawiam tezę, że wynika z niemożności uskutecznienia tych ideałów bez właśnie "przejściowego" czyli stałego terroru i sowietyzacji. Niemniej utarło się, że nazywamy komunizmem to, co powstało w praktyce, to co było uskuteczniane w wielu krajach w latach 1917 - 1991, a w paru jest praktykowane do dziś. Tu rozbieżność między piosenką Lennona a rzeczywistością jest spora, co najwyżej w kwestii religii możemy naciągnąć porównanie.
Proponuję więc na przyszłość nazywać "Imagine" piosenką marksistowską. Bliższa teorii i marzeniom brodatego niemieckiego filozofa.
Hans Żydenstein napisał(a): Wracając do Lenona i jego piosenki "Imagine". Wyobraźcie sobie jaki świat byłby piękny bez pokojówek, w którym każdy sam ścieliłby swoje łóżko. A nie czekaj...
Jak widać na obrazku, już u Lennona między teorią a praktyką była taka sama rozbieżność, jak u przywódców sowieckich żyjących w luksusowych willach z pełną obsługą.
Jeszcze ciekawiej robi się to w porównaniu do hipokryzji zarzucanej religiom, które głoszą ubóstwo a opływają w majątkach. Hipokryzji, którą już piętnował Jezus (tekstów o faryzeuszach i kapłanach znajdziecie mnóstwo w tekstach źródłowych), co nie przeszkodziło późniejszym przywódcom kościelnym znajdować wszelkie możliwe wymówki, żeby jednak "umilać sobie życie". Jak pokazała historia, nie potrzeba religii, żeby robić z ideologii metamfetaminę dla ludu, nawoływać do picia wody a samemu pić wino.
Osiris napisał(a): Nie, po prostu zabawne jest, że ludziom nie przeszkadzała pełna kłamstw i przeinaczeń putinowska wersja historii Rosji a oburzają się na bardziej zbliżoną do prawdy francuską wersję ich własnej.
Podejrzewam że nie sądzę. Wielu ludziom przeszkadzała putinowska wersja historii. Wielu ludziom przeszkadzało, że w dniach otwarcia zestrzelono samolot pasażerski nad Ukrainą. Wielu ludziom przeszkadzało wybielanie jednych momentów historycznych i gloryfikacja innych. Jedyne, co może wyraźnie różniło się od obecnego otwarcia to to, że tamta edycja to taka gloryfikacja Rosji na poziomie hollywoodzkej propagandy dozwolonej od lat 12. A Francja pojechała w gloryfikacji swojego państwa na modus Quentina Tarrantino. Krwawo, soczyście, obrazoburczo.
Osiris napisał(a): Jak patrzę na komunistyczny Związek Sowiecki i kapitalistyczną Rosję Putina, to nie wiem co jest gorsze.
Być może urodziłeś się dopiero za Breżniewa, wtedy istotnie można nie dostrzegać większej różnicy. Spytaj się może ludzi dorastających za Stalina lub wcześniej, albo nie wiem, przeczytaj jakąś książkę. Jakkolwiek Putin by się nie starał, do wąsatego Gruzina mu daleko, nawet do tego faceta z kozią bródką, od którego się tam wszystko zaczęło.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!


![[Obrazek: 1r7bKR9.png]](https://i.imgur.com/1r7bKR9.png)