Iselin napisał(a):Osiris napisał(a): Nie przypominam sobie aby ktoś kiedykolwiek dążył w praktyce do świata bez narodów religii i pieniędzy gdyż jeśli mowa o Stalinie i jemu podobnych, to jest nieporozumienie.To się z reguły tak kończy. Potem się mówi "to nie był prawdziwy komunizm, spróbujmy jeszcze raz".
Nie istnieje takie coś jak "prawdziwy komunizm" i istnieć nie może. Komunizm tym się różni od kapitalizmu, że kapitalizm najpierw powstał (ewoluując z późnego feudalizmu z pośrednią fazą absolutyzmu i oświecenia). A potem paru ludzi usiadło, żeby spisać, jakie są tam jego reguły i co tam się z tym wszystkim dzieje. U komunizmu było odwrotnie, usiadło paru filozofów, z tego jeden brodaty Niemiec, i zaczęło spisywać, jak tam być powinno. Pisało, pisało, pisało, aż tam jeden Rusek z kozią bródką postanowił to wreszczie uskutecznić. Po nim próbowali inni. Gdzieniegdzie próbuje się do dziś.
Kapitalizm od początku był "prawdziwy". Nie istnieje coś takiego, jak "nieprawdziwy kapitalizm", każdy jest prawdziwy, są co najwyżej jego różne odmiany (kapitalizm manchestrowski, społeczna gospodarka rynkowa itp). Teorie robiono później. Natomiast "prawdziwy komunizm" to tylko teoria, zlepek ideałów z książek Marksa i piosenki Lennona. Istnieje jako utopia. Każda próba przełożenia na rzeczywistość będzie przekładaniem ideału na realizm. Stąd każdy komunizm będzie real-komunizmem. Nawet gdyby - co nie sądzę, żeby było możliwe - ktoś wreszcie uskutecznił jakiś komunizm bez ludobójstw, dyktatury i powszechnej biedy, to nawet to będzie kolejną wersją real-socjalizmu.
Ale nie sądzę, żeby do tego doszło, co najwyżej kapitalizm się tak "zsocjalizuje", że ludzie nie będą widzieć różnicy.
zefciu napisał(a): Temu, że w spektaklu przedstawiono tylko arystokratów. Załóżmy, że Polacy robią przedstawienie, w którym się chełpią zwycięstwem pod Grunwaldem. I przedstawiają swoje zwycięstwo nad Krzyżakami (wróg dzisiaj zupełnie bezpieczny, o ile ktoś nie robi kretyńskich projekcji na współczesnych Niemców). A tutaj ktoś wyjeżdża z retoryką „w czasie działań wojennych polski oddział palił wsie Bogu ducha winnych ludzi; jak można się tym chełpić?”.
Tak się składa, że znałem "kogoś", kto by z taką retoryką wyjeżdżał. W Niemczech istnieje tradycja narodowa przekazywana równolegle do oficjalnego szkolnictwa. I nie, nie dotyczy li tylko drugiej wojny światowej i tego "co dziadek mi powiedział, jak to było naprawdę". Jakieś ponad 10 lat temu rozmawiałem sobie z jednym Niemcem o historii i zeszło na Grunwald właśnie. I tam między innymi dowiedziałem się, że spalenie Gilgenburga (po polsku - Dąbrówny) było powodem, dla którego bohaterski Ulrik von Jungingen opuścił bezpieczne pozycje obronne i postanowił wydać zdradzieckim wojskom pogańskiego króla walkę na otwartym polu mimo gorszych szans, jak chciał bronić biedne pruskie miasta przed dalszymi rzeziami i masakrami i jak niestety poległ w chwale na polu walki pokonany przez mieszankę muzułmanów i schizmatyków i innych niewiernych.
Zdaje się, że są jakieś przedwojenne publikacje niemieckie w ten sposób gloryfikujące Krzyżaków i demonizujące Polaków, ja miałem styczność z "żywą pamięcią"...
zefciu napisał(a): Żyjemy w czasach, gdy osobę negującą zbrodnie nazizmu wobec pewnych nielubianych grup wita się na salonach jako poczytną autorkę książek dla dzieci.
Masz na myśli autorkę, którą wykluczono* z ceremonii świętowania 20-lecia filmów opartych na jej prozie?
(*tak, 30-sekundowy nagrany materiał archiwalny się nie liczy jako "inkluzja")
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

