Iselin napisał(a): Akurat osobiście znam rodzinę katolicką, która ma bardzo serdeczny kontakt z należącą do niej osobą LGBT i tej osobie bardzo dużo z tego rozróżnienia przychodzi.
To rozróżnienie sprawia, że możliwy jest jakikolwiek kontakt i interakcja między danymi osobami. Z punktu widzenia docelowego (dla LGBT) stanu idealnego, może to być "nic", ale jednak nic, które powoduje, że liczba takich przyziemnych, codziennych sytuacji konfliktowych jest ograniczona.
Nie chcę być w tej chwili odebrany jako jeden z tych co to co prawda są konserwatywnymi prawakami, ale mają kolegę geja co jest spoko, bo w sumie to po nim tego nie widać i żyje jakby nim nie był. Mnie też to (podobnie jak lewaków) mierzi, bo bije z tego fałszem, a ten kolega gej zwykle jest tylko wygodną figurą do budowania własnego, bardziej fajnopolackiego obrazu.
Nie mam wśród kolegów i bliskich znajomych żadnych zadeklarowanych homoseksualistów. Nie dążę do tego aby ich mieć, bo wolę towarzystwo, w którym będę się czuć swobodniej i bardziej komfortowo. Zarówno na poziomie opowiadanych żartów jak i tematyki związków i relacji międzyludzkich. I myślę, że oni mają podobnie. Mimo wszystko jakaś interakcja jest potrzebna, bo żyjemy w ramach jednego społeczeństwa.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN
